Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
To trzeba wiedzieć:
Reklama

„Miś Ratowniś” dla dwulatka z wypadku

„Misie Ratownisie” to pluszowe maskotki, które mają pomóc, w nawiązaniu kontaktu służb ratowniczych z dzieckiem, w traumatycznym przeżyciu związanym ze zdarzeniem na drodze. Pierwsza taka zabawka w powiecie wałeckim trafiła do 2-letniego chłopca, mieszkańca gminy Wałcz. Dwulatek uczestniczył wraz ze swoją mamą, w groźnie wyglądającym zdarzeniu drogowym, które zakończyło się szczęśliwe.
„Miś Ratowniś” dla dwulatka z wypadku

Do zdarzenia doszło kilka dni temu na drodze wojewódzkiej W 163. Samochód osobowy, którym podróżowała młoda mama wraz ze swoim 2-letnim synkiem nagle wypadł z drogi.

Reklama

Jak się okazało prowadząca samochód kobieta na łuku drogi straciła panowanie nad pojazdem, w wyniku czego auto zjechało na przeciwległy pas ruchu i wpadło do przydrożnego rowu. Przybyłe na miejsce służby medyczne przetransportowały małego pasażera do szpitala w Pile.

Chłopiec z podejrzeniami obrażeń głowy i nosa, trafił na szpitalny oddział. Jednak obrażenie nie okazały się poważne. Kiedy malec wrócił do domu, policjant dzielnicowy odwiedził go, by wręczyć pluszowego „Misia Ratownisia”. Maskotka ma być zastępczym wsparcie po wypadku.

Misie w świadomości dzieci uosabiają domowe ciepło, bezpieczeństwo, to co traci dziecko w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Zabawka ma być pomocna, w odwróceniu uwagi , nawiązaniu kontaktu z płaczącym, a nawet często krzyczącym kilkulatkiem. W takiej sytuacji pluszak może okazać się bardzo pomocy.

Tak też było, kiedy mł. asp. Krzysztof Antonik odwiedził 2-latka. Maluch na widok policyjnego munduru uciekł na kolana bliskiej osoby, wtulając się w jej ramiona. Kiedy jednak otrzymał od dzielnicowego misia, na ustach malca rozpromieniał uśmiech.

Chłopiec w chwili zdarzenia był przewożony, w foteliku, na tylnej kanapie.

Prowadząca pojazd młoda mama, w wyniku zdarzenia doznała skręcenia stawu skokowego. Oboje pomału dochodzą do zdrowia i zapominają o traumie związanej ze zdarzeniem.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: pustotaTreść komentarza: Dzwoneczek jest pusty w środku, dlatego jest dobrym obiektem do rozważań o głośności i pustocie intelektu, którego miarą jest IQ, w tym przypadku o wartości jednocyfrowej. Podobnie ma pewien redaktor ulotki miesięcznej, polegujący jako wałkoń do góry dupą.Data dodania komentarza: 8.03.2025, 15:07Źródło komentarza: Nowe życie po Bacutil-uAutor komentarza: bhpTreść komentarza: Przy swojej specyfice mentalnej mógłby się zatrudnić gdzieś w pegeerze jako karbowy od bezpieczeństwa i higieny pracy ludzi rolniczego trudu.Data dodania komentarza: 8.03.2025, 14:59Źródło komentarza: Nowe życie po Bacutil-uAutor komentarza: perkusjaTreść komentarza: Według dokumentów sygn. IPN Po 00193/10 podpisanych przez dyrektora Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Poznaniu dr hab. Rafała Reczka, ujawnionych przez Instytut Pamięci Narodowej na wniosek Janusza Lemanowicza, czytamy (karta 27, 28): Został przedstawiony wniosek o przekazanie materiałów operacyjnych dotyczących Jana Lemanowicza do archiwum Wydziału C KWMO w Koszalinie. Wniosek zatwierdził 19 maja 1975 roku zastępca Naczelnika Wydziału II KWMO w Koszalinie. Uzasadnienie: Po analizie materiałów operacyjnych na Jana Lemanowicza syna…,urodzonego…, narodowości polskiej, żonatego, wykształcenie średnie, członek PZPR, prezes PSS w Wałczu. Niżej wymieniony szkołę średnią ogólnokształcącą ukończył w 1939 roku w Wilnie. W roku 1941 został aresztowany przez Gestapo posądzony o posiadanie broni, następnie wywieziony na prace przymusowe do Królewca, gdzie pracował do wyzwolenia jako robotnik fizyczny przy kolei. Po wyzwoleniu osiedlił się w Wałczu, do roku 1949 pracował jako nauczyciel. Od roku 1950 pracuje w spółdzielczości a od roku 1953 na stanowisku prezesa PSS w Wałczu. W latach 1950-53 był na łączności byłego UBP w Drawsku, Słupsku, Wałczu pod ps. Kmicic. Pozyskany został na rezydenta, lecz sieci agenturalnej nie obsługiwał ponieważ w tym okresie trzykrotnie zmieniał miejsce zamieszkania. Współpracę z w/w zaniechano ponieważ został wybrany na członka Egzekutywy KP PZPR w Wałczu. W dniach 20.05 – 31.05.1962 r. wymieniony przebywał służbowo w Belgii z delegacją Centrali Społem. W związku z tym wyjazdem Jan L. Jako były tajny współpracownik otrzymał zadanie operacyjne do wykonania na terenie Belgii. Zadania tego były t.w. nie wykonał, ponieważ w Brukseli przebywał tylko dwa dni, a pozostały czas delegacja spędziła w Liege. Z uwagi na jego pozycję społeczną (członek Egzekutywy KP PZPR w Wałczu) jego operacyjne wykorzystanie jest niewskazane jak również brak podstaw do operacyjnego zainteresowania się jego osobą. W związku z powyższym wnoszę o przekazanie posiadanych materiałów operacyjnych do archiwum Wydziału „C” KWMO w Koszalinie i zakwalifikowanie ich do kategorii „B-20”. Zatem jak stwierdza Inspektor Wydziału II Gr. IV nie zatrudniano Jana Lemanowicza faktycznie od roku 1953. Z tego dokumentu wynika, że ostatnią próbą wykorzystania inteligencji Jana Lemanowicza w robocie operacyjnej był maj 1962 roku w Belgii. W dokumentacji IPN nie ma żadnego raportu, donosu, ani pokwitowania wynagrodzenia za robotę operacyjną. Nie ma też teczki pracy agenturalnej, co wskazuje, że nie raportował. Archiwizowanie dokumentów osobowych w roku 1975 było prawdopodobnie związane z Gierkowską reformą administracji państwowej i podziału terytorialnego kraju. Kto ma inne dane, niech poda do wiadomości. W razie, gdyby kto zechciał zapoznać się z dokumentami, nie tylko informacją ze spisu nazwisk IPN, może się zgłosić do mnie. Nie dopuszcza się żadnych fotografii, skanów, filmowania, kopiowania komputerowego itd, itp. Wszystko na pamięć do dekla.Data dodania komentarza: 8.03.2025, 12:27Źródło komentarza: Nowe życie po Bacutil-uAutor komentarza: refleksjaTreść komentarza: Nie wyraził, bo jak ustalił sędzia Mariusz Sygrela w sądzie poznańskim, Mariusz Szalbierz prowadzi swoją robotę dziennikarską w sposób specyficzny. Można założyć, wobec braku zdefiniowania na czym polega sposób działania Mariusza Szalbierza, że jest to lenistwo, chamstwo, fałsz i nienawiść.Data dodania komentarza: 8.03.2025, 12:15Źródło komentarza: Nowe życie po Bacutil-uAutor komentarza: DzwoneczekTreść komentarza: Ten co się tu wpisuje to jest ten wyrokowiec z 212? A jego stary był ubeckim stukaczem TW Kmicic? Ja p...ę, ale ekipaData dodania komentarza: 27.02.2025, 16:19Źródło komentarza: Nowe życie po Bacutil-uAutor komentarza: refleksjaTreść komentarza: W sierpniu 2006 Mariusz Józef Szalbierz, ówczesny redaktor naczelny, opublikował na łamach Tygodnika Nowego coś w rodzaju komiksu na bazie protestu grupy członków SEPZN przed urzędem wojewódzkim w Poznaniu. W treści komentarza do zdjęć zgromadzonych wskutek aktywności dwóch paparazzich: Janickiego i Zdunka, insynuował Januszowi Lemanowiczowi jaranie i radził mu konsumpcję jakiegoś żarcia, bo samym jaraniem nie da rady istnieć. Jaranie, to ćmienie blanta, skręta marihuany zawiniętej w liść tytoniu. Mariusz Józef Szalbierz jako miłośnik niewiedzy i zapomnienia nie wie nic o zwyczajach czy potrzebach Janusza Lemanowicza w temacie używania używek. Jego wypociny - wypierdziny są puste jak flaszka po wódce imienia Lejtana, której dno odpadło. Mimo upływu ponad 18 lat od publikacji insynuacji, Szalbierz nie wyraził choćby śladowego ubolewania z powodu kłamstw i fałszerstw. Ma się dobrze w swoim grajdole fizycznym i moralnym do góry dupą.Data dodania komentarza: 27.02.2025, 13:25Źródło komentarza: Nowe życie po Bacutil-u
Reklama
Reklama