Pierwszy z nich to Jerzy Żyliński, drugi zaś to Roman Marciniak. Obaj do dziś związani z KS Gwardia. Po czasie wiem, że nr 3 to Andrzej Grzesik, dziś szef sportu przy PWSZ w Pile, a czwarty Tomasz Pawłowski, obecnie skarbnik starostwa powiatowego.
Dlaczego o tym? A to dlatego, że jesteśmy w przededniu zmiany sterów dowodzenia w jednym z najstarszych klubów sportowych w Pile. Dwaj z lewej mają z tym wiele wspólnego. Pierwszy już 38 lat związany jest z klubem na dobre i złe. Drugi w ostatnim czasie notuje największe swoje sukcesy jako trener.
61-letnia Gwardia będzie miała nowego prezesa. To pewne. I to wcale nie powód do radości. To sytuacja, która wymaga zadumy, refleksji, zastanowienia się nad dalszą przyszłością klubu. W jakim kierunku pójdzie, jeszcze do niedawna gwardyjski klub?
Od czterech kadencji, Gwardią zawiadywał Stanisław Małachowski. Człowiek prawy, mający uznanie nie tylko w środowisku sportu i biznesu. Pewien etap się dla niego kończy. Kto go zastąpi?
I tu nie ma złudzeń. Musi być to osoba odpowiedzialna, mająca wiele wspólnego z klubowym życiem, a co najważniejsze czująca sportowego blusa. Dziś, w dobie znacznie różniącej się od lat poprzednich, rozwiazywanie klubowych potrzeb, problemów, to już tzw. akrobatyka artystyczna. Nie wystarczy kreatywność i powiązania. W cenie jest także dyplomacja.
Tak, tak. Kiedyś było łatwiej ze wszystkim. Dziś proporcje i łatwość zdobywania funduszy na rozwój sportu, z możliwościami w poprzednich, dobrych latach, nawet nie graniczą z cudem.
W latach prosperity w Gwardii były przynajmniej dwie księgowe, kilku trenerów na etacie, zgrupowania, wyjazdy itd. Nie wiem czy dzisiejszy milion budżetu, wystarczyłby na utrzymanie takiego klubu.
Dziś zatem prezesowanie klubowi to nie jest łatwy chleb. Wielu się zastanawia, kto może dalej prowadzić Gwardię?
Dla mnie niejako naturalnym kandydatem wydaje się Jerzy Zyliński. Raz, że zna od podszewki problemy klubu, dwa, iż jeszcze niedawno, zupełnie absurdalnie, głośno zastanawiał się nad rozbratem z klubem.
Jak nie Żyliński to kto?
Reklama
Jak nie Żyliński to kto?
Zbieg okoliczności? Chyba nie. W ostatnich dniach wpadło mi w ręce zdjęcie. Fotka z 1981 roku. Dokładnie ze stadionu w Kaliszu. Pierwszych z dwóch z lewej poznałem od razu. Kolejni, choć ich przecież znam, stanowili dla mnie zagadkę.
- 28.11.2017 06:10 (aktualizacja 11.08.2023 19:34)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze