To były najdziwniejsze obchody dni wyzwolenia miast i wsi naszego regionu w całej powojennej historii. Z jednej strony za sprawą IPN i po (najczęściej) awanturach w radach zapadała decyzja o zdekomunizowaniu nazw ulic związanych z wydarzeniami z przełomu stycznia i lutego 1945 roku. Z drugiej strony władze i społeczeństwo - jak co roku - z powagą i godnością obchodziły święto wyzwolenia.
Daty wyzwolenia, nazwiska żołnierzy, dowódców i formacji wojskowych itp. zniknęły z map miast i wsi, ale pozostały w historycznej świadomości Polaków dlatego, że w naszym regionie zawsze miały one nieco inny charakter niż w pozostałych częściach kraju. Oto bowiem znaczna część ziem dawnego województwa pilskiego dzięki zbrojnemu wysiłkowi Armii Czerwonej i 1 Armii Wojska Polskiego powróciła w granice Rzeczypospolitej po blisko dwustuletniej niewoli. Stąd daty 12 lutego w Wałczu czy 14 lutego w Pile (z wyjątkiem paru politycznych oszołomów) nie kojarzą się z "zamianą jednej okupacji na drugą", jak chcą tego apologeci obecnej władzy, ale "powrotem prastarych ziem piastowskich do macierzy".
*
Dziś mówienie o dekomunizacji w 30 lat bez mała po zmianie ustrojowej jest bez sensu. W Polsce de facto rozpoczęła się ona w 1956 roku i powoli acz systematycznie odbywała się jako odchodzenie od totalitaryzmu stalinowskiego w kierunku państwa autorytarnego takiego, jakim była II RP po zamachu majowym i jakie chce dziś zbudować Polakom PiS.
Walka z tzw. komunizmem, którego w Polsce nie było jest w rzeczywistości depeerelizacją czyli walką z ludźmi zaangażowanymi w tamten ustrój i funkcjonowanie tamtego państwa polskiego.
Dlaczego więc mówi się o dekomunizacji, a nie o depeerelizacji? Świadomie - moim zdaniem - dokonuje się tego oszustwa intelektualnego. Walka z mitycznym komunizmem jest łatwiejsza do zaakceptowania przez elektorat prawicowy niźli otwarte zanegowanie Polski Ludowej. Skanalizowanie wrogości na "komunie", to stara metoda wyszukiwania i składania ofiary z „kozła ofiarnego”. Dzieląc naród, łatwiej nim rządzić. Wróg - nawet wydumany - mobilizuje. Taka polityka daje szansę na drugą a nawet trzecią kadencję. Pomaga tworzyć mit nieomylnego wodza. I temu między innymi służy tzw. dekomunizacja.
Historia to nie brulion, z którego bezkarnie można wyrwać dowolną kartkę. Zakłamywanie historii i własna jej interpretacja nie zmieni faktów. To Armia Czerwona i Ludowe Wojsko Polskie wyzwoliła Polskę, a nie Amerykanie i Anglicy.
Dekomunizacja prowadzona przez PiS dotyka ludzi którzy nie mieli wpływu na wydarzenia wojenne i powojenne. Oni się urodzili, uczyli, pracowali, odbudowywali kraj dla siebie, dla Polski nie dla systemu który został Polakom narzucony w Jałcie. Burzenie pomników przeszłości, nawet tych politycznie niezgodnych z własnymi poglądami, to nie wyrównanie krzywd, ale barbarzyństwo.
*
Na fali dekomunizacji ulic działy się rzeczy czasem nawet zabawne. Ślizgali się po tej fali samorządowcy, którzy główkowali, jak ów IPN wykiwać i zmienić tak, żeby niewiele zmienić. Tak postąpili między innymi (i chwała im za to) radni Piły. Majora Siemiradzkiego zamienili na malarza Henryka Siemiradzkiego, Plac 9 Maja na 8 Maja.. Po zmianach ulica 14 Lutego (upamiętniająca dzień wyzwolenia) nadal nazywa się 14 Lutego, ale nowym patronem został Święty Walenty. Kolejna podobna zmiana dotyczyła ulicy Czwartaków, która nazwę zachowała, ale ma teraz innego patrona - żołnierzy Królestwa Polskiego z czasów Powstania Listopadowego.
Przyznać trzeba, że dekomunizacja i dewastacja nazw ulic była niekiedy zajęciem przypominającym kabaret.
Nie dla wszystkich. Obawiam się, że obecna władza potrafi zastosować manewr dyscyplinujący opornych, znany doskonale sprzed lat. W marcu 1953 roku, tamta władza – mentalnie bliska współczesnej, zdecydowała o zmianie nazwy miasta. By uczcić (tak jak i teraz czcimy) zmarłego kilka dni wcześniej „wybitnego przywódcę" zrobiła z Katowic Stalinogród. Nie wiem, czy Kaczogród to spełnienie marzeń PiS, ale powinniśmy mieć tę okoliczność na uwadze.
*
W Polsce rządzonej przez PiS dochodzi do wspomnianej w tytule schizofrenii rocznicowej, ponieważ cały panujący dziś system dotknięty jest tą chorobą. Na koniec tylko jeden przykład. Władza z jednej strony hołubi Piłsudskiego, a z drugiej działa przeciwko jego postrzeganiu świata zawartemu w słowach: "Ten kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości."
Zbigniew Noska
Napisz komentarz
Komentarze