W Niemieckim Scharbautz odbyły się Mistrzostwa Europy Łodzi IRB. Mieliśmy tam pilski akcent! Pilanin Kamil Wołoszyn zastanawia się nad niepokojącą przepaścią jaką na międzynarodowych zawodach widać w wyposażeniu polskiego ratownika, a ratownika zza granicy.
W Scharbautz rywalizowano w kolejnym etapie ME. W zawodach wystartowały reprezentacje Niemiec, Danii, Holandii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Łotwy oraz Polski, w skład której weszły 4 zespoły, w tym WOPR Poznań z Piotrami Kurkiem i Sikorskim oraz Kamilem Wołoszynem z Piły.
Polacy startowali w konkurencji Tube Rescue.
Od razu wyjaśnienie o łodziach: IRB Inflatable Rescue Boat - to pontonowe łodzie ratownicze, służące do ratownictwa głównie w części przybrzeżnej na kąpieliskach morskich. - Co istotne są wykonane z bardzo wytrzymałego materiału, niezatapialne i mają dedykowane silniki z osłoną, dzięki czemu można z nich korzystać na płytkich wodach. Koszt jednak to ok 40 tys. zł – podkreśla nam Kamil Wołoszyn.
Mimo niesprzyjającej pogody zawody przebiegły bardzo sprawnie. Ponad 40 najlepszych drużyn z Europy rywalizowało w trzech konkurencjach: Single Rescue, Mass Rescue, Tube Rescue, będących symulacją rzeczywistych akcji ratunkowych z użyciem łodzi IRB. W tej ostatniej, zespół WOPR Poznań wywalczył dla Polski srebrny medal!
Konkurencja Tube Rescue polega na tym, że sternik i ratownik startują z brzegu, wsiadają do lodzi płyną do pierwszej boji. Na pierwszej boji ratownik wyskakuje z pasem węgorz i płynie do poszkodowanego na boji nawrotowej, zapina go w pas, holuje z powrotem, oboje wchodzą na łódź IRB, okrążaja boje i płyną do brzegu – wyjaśnia Wołoszyn.
Jak się dowiedzieliśmy ważne w Rescue Tube to dobry pływak, zgranie całego zespołu i liczy się każda sekunda, każdy detal. Co ważne wszystkie drużyny startują na tym samym sprzęcie!
- Dla mnie ważne jest samo uczestnictwo, atmosfera zawodów ratowniczych, które mają na celu popularyzowanie i doskonalenie technik ratowniczych, a więc czegoś co wykorzystujemy w sezonie, by nieść pomoc ludziom w wodzie – mówi nam Wołoszyn.
- Niepokojąca jest z kolei przepaść jaka na międzynarodowych zawodach widać w wyposażeniu polskiego ratownika, a ratownika zza granicy. Tam są sponsorzy, są pieniądze z budżetu miasta u nas w dużej mierze tego brakuje. Wyjazd na mistrzostwa w większości pokrywaliśmy z własnych kieszeni – dodaje Kamil.
Podczas zawodów jest czas rywalizacji, ale jest też czas na wspólne świętowanie, gdzie wymienia się doświadczeniami z zakresu ratownictwa, zbiera pomysły, którymi dzieli się dalej w Polsce.
Napisz komentarz
Komentarze