„Wieczność przed nami i wieczność za nami,
a dla nas chwila między wiecznościami”
W Dniu Wszystkich Świętych, 1 listopada, doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia na drodze krajowej nr 11 na trasie pomiędzy Okonkiem, a Podgajami. Jak poinformował Maciej Forecki, rzecznik KPP w Złotowie, 79-letni mężczyzna, mieszkaniec Włocławka, kierując samochodem daewoo Tico z nieustalonych przyczyn zjechał na pobocze drogi i uderzył w drzewo. Śmierć na miejscu poniosła 79-letnia żona kierowcy. Kierującego zabrano do szpitala.
Mężczyzna jadąc drogą K-11 w stronę Okonka (około
Jechał na grób ojca. Do Szczecinka. Jak zawsze od 20 lat. Tuż przed Okonkiem ujrzał dwa auta na poboczu. – Stłuczka – pomyślał. Zatrzymał się. Włączył światła awaryjne. Jeszcze nic nie widział. Z tej odległości nie mógł poznać, do jakiej tragedii doszło. Zrobił kilka kroków i… zaniemówił. W kompletnie roztrzaskanym samochodzie było dwoje starszych ludzi.
- Prawa strona auta, gdzie siedziała pasażerka, była zgnieciona jak pudełko zapałek. W lepszej sytuacji był kierujący, jak się potem okazało 79-letni mężczyzna.
- Wspólnie z mężczyzną z drugiego auta ruszyliśmy na pomoc. Najpierw telefon na pogotowie. Rozstawiony został trójkąt ostrzegawczy. Potem odkleszczyliśmy kierowcę od kierownicy. Wypięliśmy go z pasów. Złożyliśmy fotel. Mężczyzna próbował ruszać nogą, ale chyba miał na tyle uszkodzoną, że nie dał rady. Chyba zdawał sobie sprawę z tego co się stało. Nie mógł jednak wymówić jednego nawet słowa. Nie mogliśmy nic więcej zrobić. Wiedziałem, że przy takich obrażeniach nie wolno nic ruszać. Czekaliśmy na pogotowie.
Pasażerka była całkowicie zakleszczona w pojeździe. Tu mogli pomóc tylko strażacy ze specjalistycznym sprzętem. - Pomoc nadeszła w miarę szybko. To było 10, no może 15 minut. Byli wszyscy: ratownicy, strażacy i policja – wylicza Andrzej.
Niestety, ratownicy po wyciągnięciu kobiety z auta przez strażaków, stwierdzili jej zgon. Mężczyzna został przewieziony do szpitala w Złotowie.
Policja ustaliła, że poszkodowani to mieszkańcy Włocławka, małżeństwo, oboje mieli po 79 lat. Jechali na groby. Nie wiadomo, co mogło być przyczyną zdarzenia. Okoliczności wypadku bada policja.
***
Gdy tylko dojechał na miejsce wypadku i dotarło do niego, co się stało, przypomniał mu się aforyzm Jana Sztaudyngera: „Wieczność przed nami i wieczność za nami, a dla nas chwila między wiecznościami”.
- Gdy wracałem z grobu w Szczecinku – wspomina Andrzej - na miejscu tragedii palił się znicz. Ten sam, duży, który widziałem na tylnym siedzeniu Tico…
Mariusz Markowski
fot. KPP Złotów
Napisz komentarz
Komentarze