Polacy nie lubią gorzkiej części własnej historii. " W 2000 roku poznałem niemieckiego historyka – Michaela Federowitza - pisze Karol Sipowicz jeden z bardziej znanych blogerów - Otóż Federowitz powiedział mi, iż dotarł w Austrii do archiwum Gestapo. Jakież było jego zdumienie, gdy przeczytał, iż Gestapo skarży się na to, że w okupowanej Polsce otrzymują tak wiele donosów, iż nie są w stanie ich technicznie obrobić. Podobno w Polsce na głowę mieszkańca jest najwięcej donosów w całej okupowanej Europie. On sam jako Niemiec nie chciał się zająć głębiej tym tematem. Jedynym narodem, który miałby prawo do zbadania źródeł są Polacy".
Informacja ta wywołała burzę w Internecie. Ale obok insynuacji pod adresem autora pojawiły się też konkretne przykłady potwierdzający jego tezę. Głos zabrali także historycy badający tamte czasy.
*
Kartka papieru napisana na maszynie z domalowaną odręcznie swastyką, „Zawiadamiam niniejszym Najwyższą Władzę, że uczęszczają na zabronione komplety (nazwiska i adresy). Wyrażają się bardzo obraźliwie o wszystkich Władzach Trzeciej Rzeszy, pozatęm czytają często tajne gazetki i rozsiewają kłamliwe wiadomości, uwłaczając w tym czci Najjaśniejszego Władcy. Żądamy ukarania ich Najwyższa Władzo. Heil Furher! P.S. Prosimy o szybkie dziłania Sprawiedliwości”, podpisano „Lojalni Obywatele”.. (pisownia oryginalna). Do dziś przetrwało wiele takich donosów. Opracowała je i zebrała w swej książce prof. Barbara Engelking, która zajmuje się przechowywanym w IPN zespołem teczek „Der Kommandeur der Sicherheitspolizei und des SD für den Distrikt Warschau”.
Szacuje się, że w okupowanej Polsce donosiło ponad 60 tys. osób. Według ustaleń historyków, najprawdopodobniej aż 20-30 proc. aresztowań, których dokonały nazistowskie służby, wzięło się z denuncjacji anonimowych konfidentów. Treść wysyłanych denuncjacji była bardzo zróżnicowana. Tym, co je łączyło były... błędy ortograficzne. Występują one aż w 90 proc. donosów. Dlatego wydaje się, że kablowali głównie ludzie niewykształceni.
*
Donosicielstwo panoszy się również dzisiaj, a nawet - o czym świadczy liczba donosów kierowanych do poszczególnych instytucji gwałtownie wzrosło. Donosicielstwo bowiem to stan umysłu pojawiający się wtedy, gdy ludzie mają poczucie braku wpływu na rzeczywistość.
Statystycznie w Polsce połowa donosów to anonimy. Są instytucje takie jak Państwowa Inspekcja Pracy, gdzie trafia średnio 40 tys. skarg. W ZUS jest podobnie. Piszą głównie renciści na rencistów. „Pani Ela, za przeproszeniem, kulawa, a po sklepie szusuje z towarem jak Justyna Kowalczyk” – pisze sąsiad o sąsiadce nie wiedząc, że pani Ela, mimo renty, ma prawo do pracy. Legalnej. Podobny ruch panuje w urzędach skarbowych. Kto na kogo i za co donosi? Pracownik na pracodawcę, żona na męża, brat na brata. Sąsiad na sąsiada. Każdy donos w fiskusie, formalnie, jest sprawdzany. Z tym że statystycznie co szósty w ogóle trzyma się kupy. Większość to listy w stylu: „Skąd ona to wszystko ma? Na każdym palcu nosi złoty pierścionek.” Są też w donosach nowości - skargi na beneficjentów programu 500 plus.
*
Dlaczego o tym piszę i to właśnie teraz? Oto koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński zapowiedział powołanie, czy też utworzenie nowego urzędu informatorów w każdym przedsiębiorstwie poczynając od średnich zakładów pracy. Powstały w jego resorcie projekt ustawy zakłada szeroką ochronę owych informatorów zwanych eufemistycznie "sygnalistami społecznymi". Instytucja sygnalisty, czyli osoby która informuje o nadużyciach i korupcji w swoim miejscu pracy ma zastąpić znanych nam z przeszłości kapusiów, donosicieli, prowokatorów, gumowych uszu itp. Nowa nazwa, stary sposób zarabiania. Groźne. Niebezpieczne. Obrzydliwe.
*
Anka Kowalska napisała kiedyś: "Kiedy tyran spłodził prowokatora, a prowokator spłodził donosiciela i wszystko co ludzkie padło w podejrzenie, zaciągnięto wartę więzienną nad słowem".
Dwa pierwsze warunki mamy już za sobą. Ustawa - jeśli wejdzie w życie - a wejdzie, spełni trzeci. Sygnaliści zaludnią nasze otoczenie, a wtedy stanie się to, co napisała pisarka. Wszystko co ludzkie padnie w podejrzenie, a nad wolnym słowem zaciągnięta zostanie więzienna warta.
Zbigniew Noska
www.noska.pl
Napisz komentarz
Komentarze