Obywatelska samoobrona?
We wtorkowy ranek na balkonie kamienicy przy ul. 1 Maja 4 w Pile pojawił się baner z napisem: Gronkiewicz- Waltz w Warszawie, Głowski w Pile? Napis zamieścił jeden z mieszkańców, który od 2012 roku walczy o sprawy mieszkaniowe z MZGM i Urzędem Miasta. - Chcą mnie eksmitować – mówi - Dlatego nie mam już nic do stracenia.
Zaczęło się od słynnych już komórek do wyburzenia, w obronie których mieszkańcy kamienicy przy 1. Maja 4 stoczyli heroiczną walkę i przegrali. Szopki wyburzono, zlikwidowano piece. W zamian ofiarowano mieszkańcom komfort w postaci centralnego ogrzewania i wody, co kosztuje, budzi niezadowolenie i różne wątpliwości. I budzi je do dziś. Zwłaszcza u jednego z lokatorów, Henryka Szęfela. Ale jego walka z urzędem i wytykanie urzędnikom błędów może się zakończyć bardzo źle- wyrzuceniem na bruk, co grozi mu już od zeszłego roku.
***
Henryk Szęfel nie mógł przejść do porządku dziennego nad faktem, że po założeniu instalacji c.o. nie dostał nowej umowy oraz regulaminu, według którego rozliczane są koszty c.o. i ciepłej wody. Słał do Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej pisma i wnioski w tej sprawie, ale odpowiedzi się nie doczekał. Dlatego nie płacił (tu podkreślić jednak należy, że nie przestał płacić czynszu i innych należności). Ale też nie chciał korzystać za darmo, więc zamknął zawór. Nic to nie dało. MZGM oddał sprawę do sądu i lawina ruszyła.
Choć mężczyzna powtarzał, że od opłat się nie uchyla, ale chce wiedzieć, na jakiej podstawie i w jaki sposób są naliczane, nie spełniono jego prośby. Zdaniem prawników miejskich, którzy stawali w tej sprawie przed obliczem sądu umowy z najemcami istnieją, ale nie na piśmie. Są – określono na jednym z procesów- jakby niedorozumiane. C.o. i ciepła woda zostały przy 1. Maja 4 podłączone i trzeba płacić. Tymczasem H. Szefel chciał mieć wszystko na papierze.
Procesy ze spółką miejską toczyły się miesiącami. Przed obliczem sądu zawarto wiele ustnych ugód, które jednak nie doczekały się wcielenia w życie. Jedno z ostatnich porozumień MZGM z niepokornym lokatorem mówiło o przywróceniu Szęfelowi statusu najemcy (w zeszłym roku z dniem 31 sierpnia wypowiedziano mu umowę najmu). Jednocześnie miało też dojść do zamiany mieszkania na mniejsze. -. Wycofano się z tego porozumienia i znowu chcą mnie wyrzucić na bruk - mówi Szefel. - Dlatego powiesiłem ten baner.
***
Urząd Miasta nie zdecydował się skomentować dla nas kwestii baneru. Do Henryka Szęfela z telefonu komórkowego asystenta prezydenta Bartosza Mirowskiego wysłano natomiast następującego sms-a: Szanowny Panie, żądamy natychmiastowego usunięcia z Pana balkonu szkalującego baneru, który narusza dobre imię prezydenta Miasta Piły.
Henryk Szęfel poinformował nas, że swojego transparentu zdejmować nie zamierza.
(acz)
Napisz komentarz
Komentarze