Ktokolwiek zostanie prezydentem Piły w 2018 roku będzie miał osiem lat na pozostawienie po sobie śladu w mieście. PiS wprowadza ustawowy zakaz sprawowania władzy dłużej niż przez dwie kadencje.
Dotychczas prawo nie regulowało czasu przez jaki można sprawować funkcję prezydenta, burmistrza czy wójta w danej gminie. Przykłady samorządowców, którzy korzystali z takiego stanu rzeczy nietrudno znaleźć w naszym regionie. Franciszek Strugała czy Brunon Wolski to osoby, które niemal nierozerwalnie kojarzone są ze swoimi stołkami – kolejno burmistrza miasta Czarnków oraz wójta gminy Kaczory i są wręcz ich symbolami. Nawet, jeśli jednak zdecydują się na dalszą pracę na rzecz mieszkańców swoich gmin, a ci wybiorą ich w przyszłorocznych wyborach, będą mieli jeszcze maksymalnie osiem lat na zmienianie swojej małej ojczyzny. Prawo i Sprawiedliwość wprowadzi bowiem wkrótce ograniczenia w tym zakresie.
- Tak zwana dwukadencyjność będzie, ale liczona dopiero od 2018 roku. Ten kto w 2018 roku zostanie wybrany wójtem, burmistrzem czy prezydentem będzie mógł pełnić swoje funkcje przez dwie kadencje – wyjaśnia poseł Marcin Porzucek.
PiS rezygnuje z kolei z pomysłu wprowadzenia dwukadencyjności wstecznej. To inicjatywa, która miała sprawić, że prezydenci, wójtowie czy burmistrzowie, którzy już teraz mają na koncie minimum dwie pełne kadencje nie mogliby startować w wyborach na te same stanowiska w 2018 roku. To zablokowałoby drogę do reelekcji nie tylko wspomnianym: burmistrzowi Franciszkowi Strugale czy wójtowi Brunonowi Wolskiemu, ale także chociażby prezydentowi Piły Piotrowi Głowskiemu, któremu mija właśnie druga kadencja. Ostatecznie jednak Prawo i Sprawiedliwość zrezygnowało z tego pomysłu i licznik dla wszystkich kandydatów wyzeruje się dopiero w przyszłym roku. To jednak nie koniec zmian w ordynacji wyborczej. PiS rezygnuje także w jednomandatowych okręgów wyborczych, czyli tzw. JOW-ów.
- Na naszym terenie, a więc w gminach powiatu pilskiego i ościennych w poprzednich wyborach były wprowadzone jednomandatowe okręgi wyborcze. Uważamy, że ta zmiana się nie sprawdziła i to niezależnie od tego, że Prawo i Sprawiedliwość rośnie w siłę. Wygraliśmy wybory parlamentarne, a wszystkie sondaże pokazują, że nasze poparcie stale rośnie i bylibyśmy zapewne beneficjentami JOW-ów. Uważamy jednak i zawsze uważaliśmy, że jest to niesprawiedliwe. Przykłady mamy chociażby z naszego miasta, gdzie jedna formacja z trzydziestoma procentami poparcia uzyskuje osiemdziesiąt procent mandatów. I to niezależnie czy jest to Platforma Obywatelska czy Prawo i Sprawiedliwość, bo są przecież takie gminy jak Trzcianka, gdzie włodarzem jest polityk PiS, ma większość w ramach JOW-ów, a jednak uważamy, że powinna istnieć silna opozycja i obecność różnych środowisk politycznych – twierdzi Porzucek, który odniósł się oczywiście do sytuacji jaką mamy w Radzie Miasta Piły, gdzie Platforma Obywatelska z zaledwie 30-procentowym poparciem pilan uzyskała aż 17 mandatów na 23 możliwe, czyli niemal 75% przejmując tym samym władzę w mieście tylko dla siebie.
Jednocześnie poseł Porzucek zapowiada szukanie sposobów na oddanie większej władzy w ręce obywateli. W Pile zdarza się, że od czasu do czasu inicjatywy obywatelskie, głównie zgłaszane przez miejscowe SLD trafiają do kosza zgodnie z hasłem „jak wygracie wybory, to będziecie mogli forsować swoje pomysły”. Wkrótce wystarczy kilkaset podpisów, by Rada Miasta nie mogła zignorować inicjatywy mieszkańców.
- Chcemy wzmocnić rolę obywateli w sprawowaniu władzy. To oznacza, że nie tylko raz na cztery lata mogą iść na głosowanie. Proponujemy inicjatywę obywatelską, jeśli chodzi o wprowadzanie uchwał. Grupa kilkuset osób będzie mogła zgłaszać swoje projekty. To jest postulat, który powiedziałbym, że co kilka tygodni na naszym terenie podnosi pilski SLD, a my to wprowadzamy - powiedział poseł Porzucek, który podkreślił, że Rada Miasta będzie musiała rozpatrzyć projekt zgłoszony przez mieszkańców na kolejnej sesji po wpłynięciu pisma, czyli maksymalnie trzy miesiące od jego otrzymania w okresie wakacyjnym lub miesiąc przez pozostałą część roku.
Oczywiście to nadal radni będą decydować o tym czy obywatelski przyjąć czy też odrzucić, ale najważniejsze, że w ogóle trafi on pod obrady, a radni wezmą na siebie odpowiedzialność cywilną za jego ewentualne odrzucenie. Nie będzie natomiast sytuacji, w której obywatelskie projekty w ogóle nie trafiają pod obrady, gdyż są po prostu ignorowane na etapie ich przyjmowania przez biuro Rady Miasta. A skoro o nim mowa, to PiS ma również dobre wieści dla szefa tegoż biura, czyli przewodniczącego Rady Miasta Piły.
- Dobra wiadomość chociażby dla pana przewodniczącego Rafała Zdziereli, który miał duży problem, żeby przyznać się, gdzie mieszka, bo jak wiemy mieszka w gminie Szydłowo, a udaje, że w gminie Piła. Wychodzimy naprzeciw takim „zawodnikom”. Teraz będzie można startować do rady gmin niekoniecznie w niej mieszkając. Wystarczy mieszkać na terenie danego województwa, więc mam nadzieję, że pan przewodniczący Zdzierela, jeden z liderów Platformy Obywatelskiej ucieszy się z tej korzystnej dla niego zmiany – poinformował poseł Porzucek.
Innym ukłonem w stronę pojedynczych mieszkańców czy mniej licznych grup jest pozostawienie możliwości wystawiania swoich kandydatów przez lokalne komitety. Poseł Porzucek uciął w ten sposób wcześniejsze doniesienia, w których straszono odebraniem praw tym właśnie podmiotom. Wszystko pozostaje bez zmian.
- Mówiło się, że z wyborów samorządowych zostaną wykluczone lokalne komitety wyborcze. Funkcjonowała taka plotka, choć od początku mówiliśmy, że to nieprawda. No więc ostatecznie, komitety lokalne będą mogły wystawiać listy swoich kandydatów i na pewno w wielu miejscach osiągną dobry wynik – powiedział.
Ograniczenia planuje się z kolei wprowadzić dla kandydatów, którzy jednocześnie chcą ubiegać się o fotel wójta, burmistrza lub prezydenta oraz startować w wyborach do rad powiatów lub sejmików województwa. Od przyszłych wyborów samorządowcy będą musieli podjąć decyzję, a ich nazwisko będzie mogło pojawić się tylko na jednej z tych list.
- Kandydaci na wójtów, burmistrzów i prezydentów nie będą mogli kandydować w wyborach do rad powiatów i sejmików. Zdarzały się bowiem takie sytuacje, że wójtowie, burmistrzowie, którzy byli pewni swego startowali niekiedy tak trochę dla sportu, by pociągnąć listę. To już nie będzie możliwe – zakończył poseł Marcin Porzucek.
Jednocześnie podkreślić należy, że zmiana nie dotyczy kandydatów na prezydentów, burmistrzów i wójtów, którzy chcą pojawić się na listach do rad gmin. Taką możliwość będą oni nadal mieli. Przyszły rok wyborczy, w związku z wprowadzanymi zmianami zapowiada się więc bardzo interesująco.
Krzysztof Kuźmicz
Napisz komentarz
Komentarze