Wiesław Rosołek nie żyje. Mi też w to trudno uwierzyć. Jeszcze niedawno gościł w redakcji Tygodnika Nowego. Wspólnie wspominaliśmy stare, dobre czasy pilskiego boksu. Snuliśmy plany dotyczące jubileuszu 60 lecia klubu. Na obchody Wiesław nie dotarł. W miniony wtorek, w godzinach popołudniowych, jego serce przestało bić.
*
W ostatnim materiale, w którym miałem okazję o nim napisać, Wiesław zastanawiał się, czy jest legendą pilskiego boksu. Mówił wówczas wyraźnie: legendą to jest ówczesny Sokół, wszyscy ludzie, którzy tworzyli ten wspaniały boks – podkreślał ten nietuzinkowy sportowiec z grodu Staszica.
W najbliższą sobotę pożegnamy go. Pogrzeb odbędzie się na cmentarzu w Pile o godz. 12.00. Poprzedzi go msza św (11.00) w kościele parafialnym pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Pile przy ul Podchorążych.
*
Najwięcej radości pilskim kibicom sprawiał w wadze półśredniej. Kilka tygodni temu, gdy wygodnie zajęliśmy miejsce w redakcji Tygodnika Nowego, mógłby z powodzeniem konkurować już w wadze ciężkiej – żartowaliśmy. Zresztą on zawsze był uśmiechnięty gdy się spotykaliśmy, sympatyczny, miły.
Pochodził ze Świeradowa Zdrój. Tam się wychował. Do boksu namówili go w szkole. Dokładnie internacie na Śląsku.
- Kiedyś przynieśli rękawice bokserskie. Były wygłupy, ale mi się spodobało, tym bardziej, gdy któryś z kolegów powiedział, że chyba mam smykałkę – wspominał mi Wiesław.
Zaczynał boksować w Zgorzelcu. Potem był Górnik Wesoła. I małe perypetie, gdy ze Zgorzelca chciał przejść do wrocławskiej Gwardii. Poradzono mu wówczas, aby zadzwonił do Piły. Tam problemów z kartą zawodniczą mieć nie będzie.
No i stało się. Pół roku był jeszcze w Pile cywilem, gdy wcielono go do wojska. WKS Sokół był na fali wznoszącej. Miał prężnego prezesa. Zresztą Rosołek bardzo mile Leopolda Łazara wspominał.
Wiesław Rosołek wyrastał na fajtera. Sokół piał się w górę. Hala przy Mireckiego, za każdym razem prawie pękała w szwach. Swoisty zapach męskiego potu witał Cię na dzień dobry. Ścisk był taki, że ludzie wisieli wręcz na okiennych kratach.
W Pile rzadko kto wygrywał.
*
Potem, po latach Rosołek wraz z Tadeuszem Krupą¸ który pamięta najwspanialsze chwile pilskiego boksu, z rozrzewnieniem wspominając m.in. pamiętny finał Pucharu Polski, w którym obok sokolistów walczyli pięściarze GKS-u Jastrzębie i Gwardii Warszawa, organizował cykliczne spotkania ,,Wspomnień Czar”
Przy wspólnym stole zasiadali głównie ci, którzy rozsławiali dobre imię klubu w latach 70. i 60.
Dziś Wiesław już nie zorganizuje podobnego spotkania. Nie ma już go wśród nas.
Mariusz Markowski
Fot. Wiesław Rosołek – pierwszy z lewej, w gronie przyjaciół. Na zdjęciu również nie żyjący już Leopold Łazar – w dolnym rzędzie, trzeci z lewej.
Napisz komentarz
Komentarze