Minęły dwa lata, odkąd rząd Beaty Szydło sprawuje w Polsce władzę. Co pana zdaniem najważniejszego udało sią w tym czasie zrobić?
Uważam, że udało się zrobić bardzo dużo rzeczy. Dla mnie osobiście najważniejsze jest jednak to, że jest to pierwsza ekipa, która spełnia swoje obietnice wyborcze. Czy sią komuś postulaty wyborcze podobały czy nie, to już inna sprawa, ale ważne jest, że Obóz Zjednoczonej Prawicy realizuje to, co zapowiedział w kampanii wyborczej. To sprawia, że obecny rząd pokazuje inną wiarygodność niż jego poprzednicy.
Przejdźmy jednak do konkretów. Które z reform i zmian, jakie udało się wprowadzić przez dwa lata, pana zdaniem mają największe znaczenie dla Polaków?
Ogromnym sukcesem tego rządu jest obniżenie wieku emerytalnego. Dzięki temu ludzie sami mogą decydować o swoim przejściu na emeryturę. Ci, którzy świetnie czują się w pracy, mogą pracować dalej. Ci, którzy czują, że powinni już odpocząć, mają taką możliwość. I to jest bardzo ważne.
Drugim sukcesem, któremu nawet opozycja nie może zaprzeczyć, jest program 500+. Moja opinia na temat tego sukcesu poparta jest licznymi rozmowami z samorządowcami: wójtami i burmistrzami, którzy mówią, że ubóstwo w ich gminach zniknęło, albo znacznie zmniejszyło się. Dzieci chodzą lepiej ubrane, a rodziny zaczynają wyjeżdżać na wakacje. Oczywiście, jak wszędzie, zdarzają się patologie, ale co do samej zasady programu, nie mam żadnych wątpliwości. Program jest słuszny i potrzebny, po prostu trzeba go nieco udoskonalić. Cieszy mnie również, że program ten przywrócił wartość rodzinom wielodzietnym. Wielodzietność to nie znaczy patologia. Sam pochodzę z rodziny, w której mama miała ośmioro rodzeństwa, a w rodzinie taty była piątka dzieci. Cieszę się. że rodziny wielodzietne dostały od rządu szansę.
Mówiąc o programach społecznych, chciałbym także podkreślić bezpłatne leki dla seniorów. Państwo powinno pomagać najsłabszym, a w tej kategorii są właśnie osoby po 75. roku życia.
A co z obszarów, które są panu najbliższe, czyli ze spraw komisji i zespołów parlamentarnych, w których pan pracuje, uważa pan za sukces?
Jestem między innymi członkiem Parlamentarnego Zespołu ds. Policji oraz ds. Więziennictwa. Dlatego w pierwszej kolejności chciałbym zwrócić uwagę, że ostatnie pieniądze, które przeznaczane były na reformowanie służb mundurowych, wydal poprzedni rząd PiS. Kolejny rząd nie inwestował w ogóle w policję. Dość powiedzieć, że z ponad 800 komend i komisariatów w Polsce, rząd Platformy Obywatelskiej zamknął połowę! My te komisariaty otwieramy na nowo, by przywrócić ludziom poczucie bezpieczeństwa. Bo jakie może być poczucie bezpieczeństwa, jeśli człowiek wie, że w jego gminie nie ma żadnego policjanta? Tak nie może być. Rząd Prawa i Sprawiedliwości w ciągu trzech lat przeznaczył 9 miliardów złotych na podwyższanie wynagrodzeń oraz inwestycje w służby mundurowe: policję, straż pożarną, straż graniczną i BOR. To dużo i z tego się bardzo cieszę...
Panie pośle, reformy i zmiany o których mówimy, są jednak bardzo kosztowne. Rodzi się proste pytanie: skąd na to wszystko brać pieniądze?
Gospodarka na szczęście ma się dobrze. Dość powiedzieć, że wzrost PKB przyspieszył w czasach rządów Obozu Zjednoczonej Prawicy do 4 procent, a bezrobocie spadło do najniższego poziomu od lat. Do tego wzrosła płaca minimalna, która wynosi 2000 zł brutto. To cieszy, bo nie wydarzyła się żadna katastrofa wbrew temu, co wietrzyli niektórzy. A pieniądze na programy socjalne pochodzą - tak jak zapowiadaliśmy - z uszczelnienia podatku VAT i akcyzy. To są miliardy złotych, które pochodzą z zablokowania karuzeli VAT-owskich i sukcesywnego likwidowania mafii podatkowych.
Zostawmy może na chwilę sprawy ogólnopolskie i przejdźmy do lokalnych, tych które bardziej bezpośrednio interesują mieszkańców naszego okręgu wyborczego. Jest pan posłem zaledwie od roku, a ma już pan na swoim koncie sporo sukcesów, którymi warto się pochwalić. Co udało się zrobić w regionie?
Chętnie współpracuję z samorządowcami, zwłaszcza z tymi, którzy chcą ze mną współpracować. Takim dobrym przykładem jest na przykład gmina Ryczywół. Rządzi tam nowa pani wójt, która nawiązała ze mną kontakt. Dzięki dobrej współpracy udało się przygotować dobry wniosek, a potem „wydeptać ścieżkę" w Ministerstwie Sportu, dzięki czemu w gminie powstaje pierwsza hala sportowa. Całkowity koszt inwestycji to 8 milionów złotych, z czego dotacja z ministerstwa to aż 4 miliony. Nic dziwnego, wniosek z Ryczywołu był tak dobrze przygotowany, że zajął trzecie miejsce w Polsce. Podobną gminą, z którą mam dobrą współpracę, jest Margonin. Ta gmina ma świetnych włodarzy, którzy potrafią sięgać po różnego rodzaju dotacje i dofinansowania. Chętnie im pomagam, bo satysfakcja z każdej załatwionej sprawy jest duża. W ostatnim czasie udało się także pozyskać 300 tysięcy złotych na remont dachu kościoła w Budzyniu. Istniała obawa, że ten dach się po prostu zawali do środka. I udało się uzyskać pomoc od ministra kultury ze środków przeznaczonych na ratowanie zabytków.
Cieszę się również, że udało się pozyskać środki na wspieranie OSP. Pieniądze dla strażaków pochodzą z Funduszu Składkowego Ubezpieczenia Społecznego Rolników - KRUS na sprzęt gaśniczy.
W naszym regionie pieniądze na doposażenie z tego tytułu otrzymały m.in. OSP z Lipki, Osówki, Lotynia i Budzynia.
Panie pośle, a co udało się zrobić w Pile, z której pan pochodzi?
Współpracę z powiatem pilskim i starostą Eligiuszem Komarowskim chwalę sobie, natomiast nie ukrywam, że słabo układa się współpraca z miastem Piła i panem prezydentem Piotrem Głowskim.
Mimo to także dla Piły udało się sporo zrobić. Przede wszystkim cieszę się, że udało się wpisać pilską komendę policji do rządowego programu modernizacji policji. Uczciwie powiem, że nie było to proste, ponieważ wcześniejsza ekipa nie zadbała, żeby nasz obiekt, mimo że jest bardzo wysłużony i praktycznie nie nadaje się do remontu, wpisać na listę komend do remontu lub budowy. Na szczęście, w dużej mierze dzięki temu, że jestem przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu ds. Policji, udało się tę sytuację odkręcić. Dzięki temu w przyszłym roku ruszą prace związane z projektowaniem nowego budynku oraz uzyskaniem pozwoleń. Prace budowlane mogą ruszyć w 2019 roku. Koszt inwestycji to około 30 milionów złotych. Dołożę wszelkich starań, żeby nowa komenda w Pile powstała.
Cieszę się również, że ruszyła budowa długo wyczekiwanego akademika dla pilskiej Szkoły Policji i mam satysfakcję, że również w realizacji tego zadania mam swój udział.
Kolejna ważna sprawa dla Piły to blisko 2 miliony złotych z rezerwy ogólnej budżetu państwa na rozwój kardiologii w Pile i utworzenie pracowni elektrofizjologii, w której leczone będzie m.in. migotanie przedsionków. Dotąd pacjenci z Piły na takie zabiegi wyjeżdżali do dużych ośrodków medycznych.
Jeśli mówimy o Pile, to cieszę się także z tego, że udało się sporo zrobić dla pilskiego sportu. Przede wszystkim udało się znaleźć strategicznego sponsora dla siatkarek i ściągnąć do Piły Eneę. Uważam, że taka rozrywka się ludziom należy. Pilanie chętnie chodzą na mecze i lubią siatkówkę. Zresztą, mają świetne tradycje. Za rok siatkówka w Pile świętować będzie 25-lecie istnienia i szkoda byłoby, żeby z powodu braku sponsora zniknęła z miasta. Cieszę się również, że udaje się wspierać pilski żużel. Jestem zresztą członkiem Parlamentarnego Zespołu ds. Promocji Żużla.
Pana szef partyjny, wicepremier Jarosław Gowin jest ministrem nauki i szkolnictwa wyższego. Jak ocenia pan proponowane zmiany w polskim szkolnictwie wyższym?
Nie chcę odnosić się do założeń ogólnych pana ministra. skupię się może raczej na szczegółach. Dzięki wspólnym staraniom moim i władz pilskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej udało się doprowadzić do tego, że mamy w Pile studia stacjonarne II stopnia na kierunku fizjoterapia. Możemy być także dumni z tego, że minister Gowin często i chętnie podaje Piłę jako wzorowy przykład kształcenia dualnego. Cieszę się również z faktu, że do kilku naszych małych gmin - bo taka jest idea tego projektu - dotarł Naukobus, czyli nowoczesne laboratorium mobilne, uruchomione dzięki staraniom Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wraz z Centrum Nauki Kopernik. W 2017 roku Naukobus odwiedził około dwustu szkół w całej Polsce. Na jakiego trasie znalazły się szkoły z naszego regionu: z Kaczor, Szydłowa, Boruszyna i Margonina.
Cieszy mnie również, że minister nauki dofinansuje Uniwersytety Trzeciego Wieku. Mogą one otrzymać łącznie nawet 4 miliony złotych. Także z naszego regionu kilka uniwersytetów włączyło się w ten program. Są to UTW z Margonina, Wągrowca, Obornik, Nowego Tomyśla i Szamotuł. Mam nadzieję, że z programu „Wsparcie Uniwersytetów Trzeciego Wieku", w kolejnym rozdaniu, skorzysta także UTW z Piły.
Panie pośle, mówimy o sukcesach i sprawach, które są już zamknięte. Przed panem jednak jeszcze wiele nowych wyzwań. Jakie zadania stawia pan sobie na najbliższy okres do realizacji?
Spraw i zadań, nad którymi należałoby się pochylić, jest wiele. Wymienię zatem tylko kilka najważniejszych. Rozmawiałem ostatnio z samorządowcami, których gminy przylegają do drogi krajowej K-10. Od lat mówi się o potrzebie przebudowy tej jednej z najważniejszych dróg w Polsce, łączącej północnozachodnią Polskę ze stolicą. Niestety, jest to droga bardzo kolizyjna, szczególnie na naszym odcinku. Między Piłą a Wyrzyskiem, w 2016 roku miało miejsce 176 zdarzeń drogowych, czyli praktycznie wypadek wydarzał się tam co drugi dzień. Jak na razie są jednak małe szanse na gruntowną przebudowę drogi. Zaproponowałem więc, aby spróbować poszerzyć istniejąca drogę o półtora metra lub wprowadzić inne zmiany, które wpłyną na poprawę bezpieczeństwa na tej drodze.
Jeśli chodzi o drogi, to mam także wielką ambicję, aby pomóc starostwu złotowskiemu w remoncie drogi, która prowadzi na lotnisko w Nadarzycach. Ten poligon lotniczy to oczko w głowie polskiej armii, bardzo chwalony przez wojska NATO, które często z niego korzystają. Droga jednak od Brzeźnicy do Nadarzyc to mówiąc w skrócie jeden wielki wstyd. Jest wąska i dziurawa. Do tego po dwóch stronach ciasno rosną drzewa. Tymczasem przez 180 dni w roku, zarówno w dzień, jak i w nocy poruszają się nią kolumny samochodów wojskowych. Trzeba dołożyć starań, zarówno ze strony samorządu, jak i wojska, a także ministerstwa, żeby ten stan rzeczy zmienić. Zrobię wszystko, żeby Powiatowi Złotowskiemu pomóc.
Kolejna ważna sprawa to pieniądze, jakie trzeba pozyskać na wyposażenie pilskiej radioterapii. Cieszyć się należy, że budynek powstaje, jednak oddzielną kwestią jest sprawa jego wyposażenia, które kosztować może nawet 30 milionów złotych.
Trzeba przyznać, że rzeczy, które pan wymienia wzbudzają uznanie, zarówno jeśli chodzi o dokonania, jak i o plany, zważywszy, że w sejmowych ławach zasiada pan dopiero od roku. Ma pan jednak na swoim koncie już wcześniejsze doświadczenie parlamentarne. Był pan Posłem na Sejm III kadencji z listy AWS. Proszę powiedzieć, jak po latach zmieniła się sejmowa rzeczywistość i... sejmowe kuluary.
Może te ostatnie zmieniły się najbardziej. Po latach nieobecności na Wiejskiej obserwuję nieco inną atmosferę, niż miało to miejsce w końcówce lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy wszyscy, mimo że na sali plenarnej różnili się często znacznie, na sejmowych korytarzach mieli z sobą znacznie lepszy kontakt. Dziś więcej jest nieufności, a nawet wrogości czy zwykłego braku koleżeństwa. To akurat przeszkadza, ale jak to się mówi w piłce nożnej, której jestem wielkim fanem: trzeba umieć grać w każdych warunkach...
Można zatem powiedzieć, że po 15 latach dobrze odnalazł się pan na Wiejskiej...
Myślę, że nawet bardzo dobrze. Jestem posłem zaledwie od roku, a uważam, że już udało mi się wiele zrobić. Cieszę się, że autentycznie mogę pomagać samorządom, które reprezentuję oraz po prostu ludziom, którzy często przychodzą do moich biur. Czuję się takim łącznikiem między Warszawą a regionem. Uważam, że rola posła nie kończy się w parlamencie. Przeciwnie, Sejm to zaledwie wycinek mojej pracy. To, co w Warszawie jest ważne, ale kto wie, czy to, co dzieje się w regionie, nie jest jeszcze ważniejsze. Cenię sobie nade wszystko kontakt z wyborcami w okręgu. Zawsze chętnie słucham spraw, z którymi się do mnie zwracają i w miarę możliwości pomagam. Kiedy jadę do Warszawy, kalendarz wypełniony mam spotkaniami w różnych ministerstwach i departamentach, które muszę odwiedzić, by pomóc w załatwianiu ważnych dla naszego regionu spraw. I choć często jest tego bardzo dużo, cieszę się z tej aktywność. Jestem takim „zwierzęciem politycznym". Kiedy mogę pośredniczyć między regionem a stolicą, czuje się spełniony…
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad ukazał się w Gazecie Poselskiej Porozumienia , wydanej w związku z podsumowaniem dwóch lat pracy w bieżącej kadencji.
Napisz komentarz
Komentarze