Wyrzekając się Wałęsy - postaci, znanej na całym świecie ze swej roli w obaleniu komunizmu, obecnie rządzący doprowadzili do ruiny wizerunek Polski na świecie. Poprawianie historii bowiem było i jest wyśmiewane już od czasów najstarszych i zawsze dotyczyło osób, organizacji lub reżimów, które nie mogły się poszczycić chwalebną przeszłością. George Orwell w swoim “Roku 1984” poświęcił temu procederowi sporo uwagi, przedstawiając ministerstwo prawdy, zmyślające mity o tym, co było i jest. Porównanie Polski do państwa "Wielkiego Brata" nie przynosi nam chluby.
A co na to obecni w Davos prezydent i premier, którzy wybrali się tam głównie po to, aby ocieplać wizerunek państwa zszarganego ksenofobicznymi poczynaniami rządu w sprawie uchodźców? Zrobili to, co ostatnio stało się modne w obozie władzy, Zaatakowali listonosza za złe wieści. Refleksji zabrakło.
*
Tematem dominującym w minionym tygodniu był reportaż TVN o polskich nazistach. Debata w sejmie, burza w mediach, zapewnienia władz o bezwzględnej walce z tym zjawiskiem - wszystko to zaprzątnęło uwagę opinii publicznej, która niemal jednomyślnie potępiła ekscesy "nazioli". Niewielu próbowało znaleźć odpowiedź na pytanie o przyczyny tego zjawiska.
Mamy obecnie sterowaną odgórnie modę na patriotyczne „powroty do przeszłości" zwłaszcza tej wojennej. „Żołnierze wyklęci”, „reparacje wojenne”, „szmalcownicy” to określenia mitologizujące decyzje obozu "dobrej zmiany". W tym kontekście trudno się dziwić że postać Adolfa Hitlera wpisała się w patriotyczne fascynacje młodych ludzi poszukujących w przeszłości inspiracji dla rozwiązania niektórych współczesnych problemów. Nie jest winą "nazioli", że najbardziej skuteczne metody radzenia sobie z niechcianą w Polsce PiS, obcą religijnie i kulturowo falą imigracji pochodzą akurat z czasów, gdy Adolf Hitler był przywódcą Trzeciej Rzeszy. Państwo to bowiem skrojone było pod oczekiwania tzw. "zwyczajnego człowieka" gwarantujące mu bezpieczeństwo i łudzące wizją lepszej przyszłości. Było to także państwo suwerenne, takie, co się Europie nie kłania i (co ważne dla niechętnych brukselskiej „eurokomunie” młodych Polaków) narodowe. Było to państwo według wzoru „Polska dla Polaków” tyle, że Hitlerowi chodziło o „Niemcy dla Niemców”.
Tamto państwo zerwało także z „pedagogiką wstydu” i biciem się w piersi za zbrodnie I Wojny Światowej. Wstało z kolan i uwolniło się od krępującego go Traktatu Wersalskiego. Skończyło też z Republiką Weimarską, która po czternastu latach pozostawiła „Niemcy w ruinie”. Powrócił porządek, Niemcy rosły w siłę, a ludziom żyło się dostatniej.
Lewaków zaś, liberałów i wszelkie wrogie elementy podejrzane o brak entuzjazmu dla władzy powsadzało do obozów koncentracyjnych. Dla „obcych” etnicznie Żydów i Cyganów wymyślono zaś „ostateczne rozwiązanie”. I gdyby nie rozpanoszone na świecie "lewactwo", to pewnie wszystko by się udało.
Czyż niepodobny do III Rzeszy jest model państwa, jaki buduję sobie obecnie Polacy? W tym projekcie Polska ma być dla Polaków, narodu szczególnego, o wielkich historycznych zasługach. Imigranci zaś są od nas gorsi, ponieważ roznoszą (jak kiedyś Żydzi tyfus) pasożyty i pierwotniaki.
"Dlatego - jak pisze jeden z blogerów - młodzi patrioci nadal mogą spać spokojnie i eksperymentować z zapałkami. Tylko na kolejną podobną imprezę powinni doprosić myśliwych. Bo ktoś musi zadbać, żeby po okolicy nie kręciło się żadne lewactwo z TVN-u."
*
Pamięć historyczna przywołuje złe i dobre doświadczenia, pozwala rozwijać się i uczyć. Jedne narody wyciągają wnioski z tego, co je spotkało wcześniej i próbują uniknąć nadchodzących zagrożeń. Inne wykazują beztroską niefrasobliwość, żyjąc tym, co tu i teraz. Historia pokazuje, że te pierwsze trwają wieki, mają ustabilizowane demokratyczne systemy polityczne. Te drugie znikają lub tracą co jakiś czas suwerenność. A wraz z jej utratą ulega degradacji ich język, kultura, tradycja i wartości. Zbigniew Herbert ujął to tak: "Naród, który traci pamięć – traci sumienie".
Zbigniew Noska
www.noska.pl
Napisz komentarz
Komentarze