Do znowelizowanej ustawy dodano również (na wniosek posła z Kukiz’15) "zbrodnie ukraińskich nacjonalistów i członków ukraińskich formacji kolaborujących z Trzecią Rzeszą oraz czyny popełnione przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1925–1950, polegające na stosowaniu przemocy, terroru lub innych form naruszania praw człowieka wobec jednostek lub grup ludności".
Do protestujących Izraela i Ukrainy dołączył amerykański Departament Stanu. Argumenty są najcięższego kalibru – trudno powiedzieć, czy mocniej brzmią zarzuty o możliwym zagrożeniu dla wolności słowa, czy stwierdzenie o „możliwości bycia efektywnym partnerem dla USA”.
Nowa ustawa o IPN jest jak słoń w składzie porcelany. Gdyby nie chodziło o sprawy bardzo poważne, to byłaby tylko przykładem, jak bezmyślność i polityczny infantylizm może powodować niepotrzebne konflikty.
*
Ustawa, gdyby tylko odnosiła się do sformułowania "polskich obozów", nie wywołałaby tak negatywnego odzewu. Mamy bowiem dziś dwugłos: jedni głośno powtarzają, że przecież obóz Auschwitz był niemiecki, a drudzy, że Polacy też dopuszczali się zbrodni na Żydach. Obie strony konfliktu mają rację. Fakty historyczne są niezaprzeczalne i w Polsce powszechnie znane. Auschwitz był niemieckim obozem koncentracyjnym, a Polacy mordowali Żydów w Jedwabnem, w Kielcach i zapewne w wielu innych miejscach. Zdaniem prof. Żbikowskiego "około 10 proc. Żydów z terenów Generalnego Gubernatorstwa, jakieś 170 tys. osób, próbowało uciekać przed zagładą. Zdecydowaną większość zabili Niemcy. Polacy uratowali około 20–30 tys. z nich. Jaki los spotkał pozostałe 55–65 tys.? Ilu z nich mogło zostać wydanych lub wręcz zabitych przez Polaków? Bardzo trudno o precyzyjne liczby".
*
Ta ustawa jest nie tylko nieprecyzyjna, ale i niepotrzebna. U jej genezy leży idiotyczne przekonanie, że do naszej racji skłonimy cały świat ustawami i karami. To najgłupszy i najbardziej nieefektywny sposób komunikacji, jaki można sobie wyobrazić. Z całą pewnością nie da się osiągnąć w ten sposób pozytywnych skutków wizerunkowych, za to negatywnych może być bardzo wiele. A przecież ogromna większość tego, co nam się nie podoba w tym, co o nas mówią i piszą na świecie, nie wynika z zamierzonych działań tylko z braku wiedzy. Ta wiedza nie przyjdzie z nakazów i kar, które z reguły wywołują dokładnie przeciwny skutek. Zamiast przy pomocy gróźb nieudolnie bronić dobre imię Polski, lepiej byłoby budować jej wizerunek metodami edukacyjnymi i "pijarowskimi". Tego oczekuje światowa opinia publiczna, dla której ustawa o IPN jest całkowicie niezrozumiała i wroga.
Ustawa o IPN jest także prawem martwym. Możliwości jej wyegzekwowania są praktycznie zerowe. Określenie „polskie obozy śmierci” pojawiają się (coraz rzadziej). głównie w mediach i wypowiedziach zagranicznych. Jak więc wyobrażają sobie autorzy znowelizowanej ustawy ściganie cudzoziemców, jeśli polskie prawo nie obowiązuje w innych państwach? Liczyć na to, że jakiś kraj wyrazi zgodę, by jego obywatel odpowiadał przed polskim wymiarem sprawiedliwości za wypowiedzi lub działania niezgodne z tą ustawą, to po prostu mrzonka.
*
Bywa, że Internet staje się miejscem obrzydliwym. Oto niektóre "przemyślenia" polskich internautów związane z konfliktem polsko-izraelskim:
"Dlaczego Żydzi wyrządzają tyle zła na świecie. Dlaczego mając bomby atomowe nie można spalić żydostwa. Jakby wybić tych parchatych Żydów to i ciapki by się uspokoiły… Przecież to jest naturalne dla mnie, że jak widzę Żyda to zabijam, nie zabijam człowieka, zabijam żyda, gnidę, pasożyta, gówno ludzkie”
„. I uważam, że żydzi to biologiczny i społeczny odpad, gówno do usunięcia i spalenia bo szkoda dla nich ziemi na pochówek. Sam bym ich dziabał siekierą gdybym tylko mógł. Mielonka dla kotów (absolutnie nie dla psów) z żydów byłaby ok.”
Oto popularne w Internecie dowcipy:
„Czym się rożni mały żyd od dużego?
Wartością opałową."
"Najlepszy samochód dla żyda – Gazik."
Obrzydliwa fala hejtu zalała także media publiczne, gdzie sympatyk ruchów narodowych Rafał Ziemkiewicz zabawiał się z kabareciarzem Wolskim w obrzydliwe żarty o „głupich, chciwych parchach”, ironizował o „żydowskich obozach śmierci” i kpiarsko zapytywał się, „kto obsługiwał krematoria”.
Znakomity pisarz, Jozef Mackiewicz, uwiecznił to, co podczas wojny Polakom w duszy grało: „W okresie okupacji nie było dosłownie ani jednego człowieka, który by nie słyszał powiedzonka: „Jedną rzecz Hitler dobrze zrobił, że zlikwidował Żydów, tylko nie trzeba o tym głośno mówić” (…) dyspozycja tego zakłamania aprobowana i przyjęta została przez cały niemal kolektyw narodowy.”
Jaki z tego wniosek? Pamięć historycznych zaszłości jest w narodzie żywa, a antysemityzm przechodzi z pokolenia w pokolenie.
*
Nie ulega dla mnie wątpliwości, że ustawa, która przyniosła tyle szkód wizerunkowi Polski zagranicą, była skierowana na rynek wewnętrzny. Jej celem było podlizanie się niskim instynktom elektoratu i budowanie pustej, infantylnej tożsamości, która nie zadaje sobie żadnych pytań, jest pełna pychy i samozadowolenia. Tak pojmowane budowanie tożsamości nie jest prawdą o narodzie, jest kłamstwem o mniemanym bohaterstwie.
Odpowiadający za nowelizacje ustawy o IPN są infantylnymi ludźmi i kiepskimi politykami. Rządzący zafundowali nam konflikt o wymiarze ogólnoświatowym z powodu polityków, kiedyś trafnie nazwanych przez Władysława Bartoszewskiego „dyplomatołkami”.
Czy potrafią się oni wycofać z tak uprawianej dyplomacji? Nie! Matołki tego nie potrafią, będą brnąć w coraz większe szkody.
Zbigniew Noska
www.noska.pl
Napisz komentarz
Komentarze