Na przykład z pamięci narodowej usiłują wymazać 9 maja, kiedyś zwany Dniem Zwycięstwa, który zaczyna być traktowany jak dzień klęski narodowej. Zamiast wyzwolenia było bowiem wkroczenie Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego. Nie ma więc czego świętować.
Niedawno wypowiedział się na ten temat znany katolicki globtroter Wojciech Cejrowski, który oświadczył, że okupacja sowiecka była bez porównania gorsza, niż hitlerowska. Dlaczego? Nie uzasadnił.
Nie on jeden wygłasza takie androny. Prawica wzorem Bendera uważa okupację niemiecką za okres resocjalizacji komunistów w tym Żydów w formie Konzentrationslager, którzy czynili to pod jakże budującym szyldem Arbeit macht frei.
Nic dziwnego więc, że polski premier składa kwiaty na grobach NSZ-owców zamiast w Dachau. Skoro NSZ było po drodze w SS i z Gestapo i skoro dziś NSZ wynosi się na ołtarze patriotyzmu, to w tym świetle przegnanie Niemców z Polski jest rzeczywiście klęską narodową. Dopiero nowelizacja ustawy o IPN i dezubekizacji naprawiają skutki wschodniego wyzwolenia. Aż ciśnie się referendalne pytanie: jaką okupację popierasz? Tę nasłaną przez Hitlera z Got mit uns, czy tę nasłaną przez Teheran i Jałtę zwaną komunizmem?
Normalni znają odpowiedź, a reszta pójdzie do proboszcza. Jak zwykle przed wyborami.
*
Pisowskie gumkowanie nie ominęło także wodza IV RP Jarosława Kaczyńskiego. Politycy PiS wmawiają Polakom, że kłopoty prezesa to nic takiego: wiosenna infekcja, atak alergii, zwyrodnienie kolana, ale sami już toczą wojnę o schedę po nim. Oto ośrodek prezydencki upiera się przy inicjatywie jesiennego referendum konstytucyjnego. Propozycja nie ma akceptacji Kaczyńskiego i ma na celu wzmocnienie pozycji Andrzeja Dudy jako samodzielnego gracza. W tym samym czasie prokuratorzy Zbigniewa Ziobry wymierzają cios w Pałac Prezydencki, aresztując doradcę Andrzeja Dudy Michała Królikowskiego za rzekomą współpracę z klientem przestępcą i udzielanie mu pomocy w ukrywaniu środków pochodzących z wyłudzeń VAT. Także „Gazeta Polska” przypuszcza bezpardonowy atak na prezydenta, zarzucając mu zdradę. Redakcja Tomasza Sakiewicza to zbrojne ramię Antoniego Macierewicza, który ostatnio wypadł z łask i poszedł w odstawkę. W tym samym czasie kontrolowane przez Mariusza Kamińskiego specsłużby biorą na celownik pupila Antoniego Macierewicza Bartłomieja Misiewicza, ujawniając nieprawidłowości, jakich miał się dopuścić w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. O sprawie ponad miarę rozpisuje się związany z Kaczyńskim portal braci Karnowskich.
W grze jest jeszcze ośrodek toruńskiego oligarchy Tadeusza Rydzyka, który w ostatnim okresie też poniósł poważne straty. Wszak jego czołowy przedstawiciel w rządzie, Jan Szyszko, został zdymisjonowany. Rydzyk i Szyszko zorganizowali więc marsz leśników i hodowców zwierząt futerkowych, a politycy PiS dostali oficjalny zakaz Nowogródzkiej udziału w nim.
Taka jest sytuacja w obozie „dobrej zmiany” w pierwszej dekadzie maja, którą jego propagandyści starają się ukryć przed opinią publiczną.
"Jest bardzo prawdopodobne - dowodzi jeden z politycznych blogerów - że w najbliższej przyszłości walka PiS-owskich buldogów jeszcze bardziej się zaostrzy i przeniesie się spod dywanu na jego powierzchnię. Nie pocieszajmy się jednak zanadto. Historia uczy, że zmiana warty w obozie dobrej zmiany wcale nie musi być zmianą na lepsze. Wszak po Leninie przyszedł Stalin."
Zbigniew Noska
Napisz komentarz
Komentarze