Akcja została zorganizowana w minioną niedzielę. Tego dnia papież Franciszek był w Dublinie na Światowym Spotkaniu Rodzin. Głowa Kościoła spotkała się z ofiarami pedofilii i modliła się za nie w dublińskiej katedrze.
W tę niedzielę dziecięce buciki zawisły także na murach niektórych polskich kościołów.
*
Franciszek dobrze czuje pobożność ludową, z której sam wyrósł jako papież z Ameryki Łacińskiej. Jego prosta wiara nie ma jednak nic wspólnego z prostacką religijnością tak charakterystyczną dla wielu Polaków. Franciszek dobrze rozumie bliską Polakom religijną wartość kultu maryjnego. Udowodnił to w czasie ubiegłorocznej pielgrzymki do Fatimy. Równocześnie podczas spotkania z dziennikarzami na pokładzie samolotu powracającego do Rzymu, sceptycznie wypowiedział się o objawieniach maryjnych w Medjugorje.
Przypomnijmy: Medjugorje to miejscowość w Bośni i Hercegowinie. Matka Boska miała się tam ukazywać szóstce dzieci, tzw. widzącym. Twierdzą oni, że do pierwszych objawień miało dojść w czerwcu 1981 roku. I że objawienia trwają do dziś. Mimo że objawienia nie zostały oficjalnie potwierdzone przez Kościół, wioska Medjugorje stała się miejscem pielgrzymek. Napędziły one religijny biznes, na którym - co wielu nie chce dziś pamiętać - swój "pierwszy milion" zarobił między innymi ojciec Rydzyk.
Zapytany o wartość tych rzekomych objawień papież Franciszek odpowiedział:
- Wolę Matkę Bożą, która nie jest Madonną – kierowniczką urzędu telegraficznego, wysyłającą komunikaty każdego dnia. A te domniemane objawienia nie mają wiele wartości.
W kontekście tych słów papieża każdy uczestnik pielgrzymek do Medjugorie (które nadal organizują parafianie w Polsce) powinien rozstrzygnąć w swym sumieniu, co jest łatwiej uczynić. Dać wiarę w szemrane objawienia, czy realnie pomóc ubogiemu lub – nie daj Boże – uchodźcy?
*
Papież niemal każdego dnia rzuca rękawicę polskiej religijności przesiąkniętej z jednej strony zabobonami, a z drugiej zaangażowanej w nacjonalistyczną polityczność. Czy może więc dziwić, że nie jest mile widziany i słuchany przez "prawdziwych katolików" w Polsce?
Niedawna jego decyzja o jednoznacznym potępieniu kary śmierci w nauczaniu Kościoła sprawiła, że polscy fundamentaliści przestali udawać. Mury hipokryzji runęły. Polska "katolicka elita" postanowiła wypisać się z chrześcijaństwa, żeby stworzyć własną narodową herezję.
Rafał Ziemkiewicz jako pierwszy napisał o Franciszku: „Papież idiota”. Janusz Korwin-Mikke nazywał głowę Kościoła „wcieleniem Lucyfera” (zadając przy okazji retoryczne pytanie: „dzięki jakim piekielnym sztuczkom usunął On z Tronu św. Benedykta XVI?”). Publicyści – zapraszani przecież przez wielu biskupów i księży do kościołów i na łamy katolickich mediów – mają na swych kontach słowa, przy których bledną najostrzejsze wypowiedzi Janusza Palikota.
Papież opowiada się za ekumenizmem i dialogiem międzyreligijnym, podczas gdy polscy "prawdziwi katolicy" postawili na wojnę - „nawrócenie protestantów i Żydów”, a nawet „obronę białego katolicyzmu”. (blisko cztery piąte spośród ponad dwóch miliardów wyznawców katolicyzmu na całym świecie to wierni „należący do innych ras”).
Polakom proponuje się nacjonalistyczną herezję w miejsce uniwersalnego chrześcijaństwa, w którym zgodnie ze słowami św. Pawła „nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety, albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie”.
W tej herezji podział na naszych i obcych jest najważniejszy, a wiara przekształca się w ideologię polityczną, aby – jak to ma obecnie miejsce w Polsce – stać się cepem na ludzi, którzy mają inną wrażliwość.
Zbigniew Noska
Napisz komentarz
Komentarze