W naszych Wilkowyjach napisałem prawdę, niczego nie tuszując. Wypowiadając się o niejednoznacznych działaniach kierownictwa urzędu, opierałem się wyłącznie na faktach. Uważam, że mój tekst nie powinien nikogo obrazić. A jednak… Uderz w stół, a nożyce się odezwą… Pani wicewójt napisała, że przeniosłem własne grzechy na inną osobę (czyt. na nią i wójta - przyp. J.W.). Jakie własne grzechy? Czym zgrzeszyłem? Rzekome winy wymienię zgodnie z kolejnością spraw poruszonych w poprzednim artykule.
Sprawa I – lampy w Brzeźnie. Otrzymałem informację o nielegalnej inwestycji i po sprawdzeniu jej prawdziwości zgłosiłem sprawę pani Monice Piotrowskiej, pełniącej
w tamtym czasie obowiązki wójta. Mój I grzech– nie przymknąłem oczu na nieprawidłowości!
Sprawa II – doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Trzciance na nieżyjącą osobę i opłacenie napisania doniesienia publicznymi pieniędzmi. Mój II grzech- nie stanąłem po stronie piszących doniesienie!
Sprawa III – nierozstrzygnięcie absolutorium. Mój III grzech - wiedząc o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu urzędu, stwierdziłem, że nie mogę poprzeć niektórych działań wójta i nie podniosłem ręki w głosowaniu za udzieleniem mu absolutorium!
Sprawa IV i mój IV grzech - zauważyłem nieścisłości na liście obecności podpisywanej przez panią wicewójt (uznałem, że nie jest możliwe przebywanie w tym samym czasie w dwóch różnych miejscach – w pracy i na drugim krańcu Polski) i zgłosiłem spostrzeżenia wójtowi. Ponadto przyjąłem raport komisji doraźnej wskazujący na nieprawidłowości dotyczące podróży służbowych oraz w uzupełnianiu listy obecności i jako przewodniczący rady złożyłem doniesienie na prokuraturę!
I jeszcze jeden mój grzech - grzech popełniony z szacunku do czytelników i niemiłosiernie wytknięty przez panią wicewójt – napisanie tekstu W naszych Wilkowyjach nienaganną polszczyzną. Tak, popełniłem go z pełną premedytacją. Przyznaję się – to i owo potrafię. Umiem mówić i pisać, czytam ze zrozumieniem (nie tylko protokoły Rady Gminy Czarnków), wyciągam wnioski, potrafię docierać do informacji. Umiem też konsultować się ze specjalistami w danej dziedzinie.
W wyniku popełnionych grzechów osiągnąłem następujące „korzyści”:
- naraziłem się ścisłemu kierownictwu urzędu gminy i stałem się wrogiem, którego tępi się wszelkimi metodami,
- wielokrotnie byłem pomawiany (także na zebraniach wiejskich); stałem się obiektem insynuacji,
- pani wicewójt urządziła na mnie nagonkę w mediach społecznościowych, a jej znajomi zlinczowali mnie na podstawie podanej przez nią, przekłamanej informacji (w wyniku czego ucierpieli także moi najbliżsi).
Teraz kilka refleksji dotyczących nowego „dzieła” wicewójt - Wierszykiem w cytacik.
Mam nadzieję, że tzw. „taśmy prawdy” będące dowodem mobbingu na jej osobie, naprawdę istnieją i ujrzą światło dzienne, bo dotychczas pani Piotrowska jedynie rzuca oskarżenia, nie dostarczając dowodów na ich prawdziwość. Rok temu złożyła rezygnację, obarczając winą sekretarza gminy. Przez kilka miesięcy przebywała na zwolnieniu lekarskim, po czym, gdy pojawiła się możliwość zarządzania urzędem, wróciła do pracy, zapominając
o tym, jak źle była w niej traktowana. Teraz oskarża mnie, ponieważ nie milczałem, gdy szargała moje nazwisko. Odważyłem się bronić siebie i swoich racji, pisząc prawdę o kilku, budzących sprzeczne emocje, działaniach kierownictwa urzędu. W związku z tym, wbrew wszelkiej logice, wicewójt stwierdziła, że mój tekst jest (zacytuję)„wyrazem, na piśmie,” mobbingu wobec niej. Pozwólcie Państwo, że zostawię to bez komentarza.
Jako przewodniczący Rady Gminy Czarnków bywam w urzędzie, bo należy to do moich obowiązków. Przyznam uczciwie, że jestem w nim częściej niż pani wicewójt.
Nie mam swojego miejsca, ponieważ biuro użyczyłem księgowym z oświaty, które po reorganizacji urzędu przez panią Piotrowską pracowały w nieodpowiednich warunkach (ciasnota). W jaki sposób dezorganizuję pracę urzędu? Sam chciałbym się tego dowiedzieć. Ale odpowiedzi próżno szukać w tekście pani wicewójt.
Biorąc pod uwagę to, co wypisuje pani Piotrowska, zauważyłem, że czasami miewa problemy z pamięcią lub celowo mija się z prawdą. Skąd taki wniosek?
Po pierwsze – W naszych Wilkowyjachto moja odpowiedź na artykuł W piekielnym tyglu niewiedzy, czyli… postprawdy, półprawdy i … kłamstwa, pod którym się podpisała, a który Echa Nadnoteckie opublikowały 2 października. Mój tekst (pogardliwie nazwany przez wicewójt paszkwilem, mimo że nie ma w nim nic szkalującego lub zniesławiającego) został wydany tydzień później - 9 października - i jest sprzeciwem przeciwko manipulacji opinią publiczną i szarganiu mojego nazwiska, przeciw sugerowaniu czytelnikom czegoś, co nigdy nie miało miejsca i nigdy nie zostało przeze mnie powiedziane.
Dodam, że w swojej pysze i poczuciu bezkarności pani wicewójt zbyt mocno się zagalopowała, publicznie zarzucając mi kłamstwa i pomawianie. Zapomniała, że wszystko, o czym napisałem W naszych Wilkowyjachmogę udowodnić. Mogę i zamierzam to zrobić.
Po drugie – w kolejnym tekście - Wierszykiem w cytacik– wicewójt pisze: „Wielokrotnie usłyszałam od Pana Przewodniczącego zdaje się też, że nie pasuję do tego układu”. W ubiegłym roku przypisywała te słowa sekretarzowi gminy, teraz mnie. Gdzie wiarygodność? Czy ich rzekomym autorem jest ten, kto w danym momencie narazi się pani Piotrowskiej? Raz ten, raz tamten, w zależności od sytuacji? To kiepska pamięć czy zwykłe pomówienia?
Wracając do wspomnianego artykułu. Moim zdaniem jest on typowym tekstempropagandowym. Nie pada w nim żaden argument, brakuje jakiegokolwiek odwołania do faktów. Zamiast tego - sformułowania typu: „bardzo liczne zasługi”, „nieliczne błędy”, „jestem pomawiana nieustannie o całe zło popełniane przez innych”, „zewsząd dotykają mnie ostrzeżenia i straszenie”. Ponadto - cyniczny, lekceważący ton wypowiedzi, niedomówienia, pomówienia i insynuacje, a także naginanie rzeczywistości do własnych celów, jednym słowem - manipulacja. Pani wicewójt wykorzystuje tę technikę od dawna, aby pozyskiwać zwolenników. Tym razem – tuż przed wyborami - stosuje manipulację, żeby zniszczyć niewygodnego oponenta oraz wpłynąć na poglądy mieszkańców, zanim oddadzą głos. Pragnie osiągnąć własne cele przy pomocy innych.
Podsumowując - wypowiedzi pani wicewójt z ostatniego tygodnia (artykuł i post) pokazują, jaka jest naprawdę. Warto je przeczytać i wyciągnąć wnioski. Warto się dowiedzieć, jak pani Monika Piotrowska postrzega siebie i w jaki sposób traktuje innych (szczególnie tych niepokornych). Warto rozważyć, co stanowi o prawdzie – wyreżyserowane pozy czy rzeczywiste zachowania.
Po przeczytaniu tekstów pani Piotrowskiej przyszły mi na myśl gorzkie słowa Czesława Niemena:
Dziwny ten świat,
świat ludzkich spraw,
czasem aż wstyd przyznać się.
A jednak często jest,
że ktoś słowem złym
zabija tak, jak nożem.
Kończąc, proszę Państwa o to samo, co tydzień temu – o mądry wybór. Pamiętajmy, że nasze głosy zadecydują o przyszłości gminy w kolejnych 5 latach. Nie dajmy się zmanipulować pustymi słowami czy grą na uczuciach. Uwierzmy faktom, a nie pomówieniom. Postawmy na przejrzystość, argumenty i uczciwość.
Uważam, że nasza gmina zasługuje na młodego i energicznego wójta, dla którego nadrzędną wartością będzie dobro wszystkich mieszkańców. Zasługuje na człowieka, który zadba o jej zrównoważony rozwój i sprawne funkcjonowanie.
Janusz Wielgosz
Przewodniczący Rady Gminy Czarnków
Napisz komentarz
Komentarze