Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
To trzeba wiedzieć:
Reklama dotacje rpo

Policjant i pisarz: W pracy klniemy strasznie!

PIŁA  Pochodzący z naszego regionu oficer krakowskiej Policji, autor kryminałów, fantastyki i horrorów gościł w Pile na festiwalu „Kryminalna Piła”
Policjant i pisarz: W pracy klniemy strasznie!

Kazimierz Kyrcz z wykształcenia jest rusycystą. Urodził się w naszym regionie, w Człopie i jakiś czas mieszkał w Trzebinie. Później wraz z rodzicami przeprowadził się do Krakowa, gdzie mieszka do dzisiaj. Jest oficerem krakowskiej policji. I pisarzem. Pisze książki – opowiadania fantastyczne, horrory („Femme fatale”, „Okruchy mroku”) i jest także autorem kryminału zatytułowanego „Dziewczyny, które miał na myśli”…

Przyjechał na zaproszenie organizatorów festiwalu „Kryminalna Piła”, by spotkać się z pilanami i opowiedzieć, jak to jest, gdy pozostaje się w czynnej, policyjnej służbie i jednocześnie pisze książki kryminalne.   

- Jestem policjantem już 23 rok, piszę trochę krócej, przynajmniej prozę. Pierwsze próby literackie miały miejsce jeszcze w podstawówce. Byłem, jestem!, wielkim fanem zespołu Republika i między innymi teksty Grzegorza Ciechowskiego mocno mnie wówczas inspirowały. Miałem nawet przez jakiś czas własny zespół, w którym próbowałem grać na gitarze basowej. I pisałem teksty piosenek – opowiadał o początkach swojej twórczości Kazimierz Kyrcz.  – Czy czuję się bardziej policjantem, czy pisarzem? To zależy od tego, w jakim momencie jestem, od dnia, od tego także, czym akurat zajmuję się w służbie. Aktualnie – od kilku lat – moja praca policyjna nie jest już tak fascynująca jak wcześniej – dla mnie jest, ale myślę, że dla czytelników to, co robię obecnie, mocno rozmija się z wyobrażeniami na temat pracy policyjnej. Ja już nie ścigam przestępców, zajmuję się logistyką i pomagam kolegom w ich pracy. Ale doświadczenie w pracy stricte policyjnej z wcześniejszego okresu mam spore – mówił. – Ale postrzeganie przez czytelników pracy policyjnej jest dość romantyczne… Natomiast nasza prawdziwa praca wygląda zupełnie inaczej. Gdyby opisywać ją dokładnie i prawdziwie, myślę, że nie byłoby to stawne dla czytających. – Jest tak dużo papierkowej roboty, że gdyby oddawać ją na kartach powieści 1:1 – nawet najtwardszy czytelnik zanudziłby się na śmierć! To co pomaga mi, to znajomość naszego fachu, to, że mogę opisać pewne sytuacje bez obawy o to, że rozminą się z rzeczywistością.

W przypadku K. Kyrcza fajne jest także to, że klimat pracy wyniesiony z krakowskiej komendy udaje mu się z humorem przenosić na karty powieści. – Mam mnóstwo kolegów, znajomych – czynnych policjantów, pracowników cywilnych, i to jest fajne, że ten klimat wewnętrzny, który jest w naszej firmie, mogę wiarygodnie przedstawić w książkach. Stąd też biorą się anegdotki z życia – chętnie korzystam z tego. Moi koledzy nawet notują specjalnie dla mnie różne hasła, powiedzonka, scenki. Co więcej, odnajdują potem siebie na kartach powieści! Pytają, czy będą w kolejnej książce. Jeden kolega odnalazł siebie w książce po… fryzurze! – śmieje się K. Kyrcz.    

Kryminał „Dziewczyny, które miał na myśli” jest pod tym względem najbardziej cenny. Mimo, że opowiada historię porażającą o seryjnym mordercy pań, skrzy się humorem. – Jeden znajomy opowiadał mi, że czytał książkę w tramwaju i nie mógł powstrzymać śmiechu. Śmiał się więc głośno, a wszyscy na niego dziwnie patrzyli… - opowiada K. Kyrcz.

Ale w jego kryminale są także przekleństwa i sporo jest erotyki. – Kiedyś syn mnie zapytał: czy wy naprawdę w tej policji tyle klniecie? Naprawdę… - odparłem. Bo taka jest prawda. Klniemy strasznie! Myślę, że jest to rodzaj odreagowania stresu. Byłoby dziwnie, gdyby policjant mówił „motyla noga”! Natomiast potrafię nie przeklinać wcale, na co dowodem jest choćby to dzisiejsze spotkanie! – przekonywał ze śmiechem zebranych.

Jak pracuje literacko Kazimierz Kyrcz? Ma własny, niezwykle ciekawy sposób konstruowania powieści. Najpierw tworzy schemat powieści – układa dokładną drabinkę zdarzeń i kolejnych scen. Ale co ciekawe, nie wypełnia ich tekstem chronologicznie! – Piszę scenami. Kiedy jestem zły, piszę scenę, która wymaga złości, gdy mam dobry humor, piszę dowcipne dialogi. To bardzo ułatwia pracę. Nie trzeba wprowadzać siebie w nastrój, bo już się w nim jest. Potem pozostaje połączenie tych scen, ułożenie ich w całość.

Niebawem ukażą się kolejne kryminalne książki Kazimierza Kyrcza: jesienią „Chłopcy, których kochano za mocno", a następnie jej kontynuacja – tym razem z kobietami w tytule… W części o kobietach śledztwo zahaczy o Piłę…

Piła i pilskie tereny to dla Kazimierza Kyrcza miejsca, do których wraca z sentymentem.  - Rodzice pracowali w Przedsiębiorstwie Poszukiwań Nafty i Gazu, tak więc wiedliśmy takie trochę cygańskie życie. Pół roku tu, pół roku tam… Z Trzebina wyjechałem, czy właściwie zostałem wywieziony, gdy miałem osiem miesięcy. Spędzałem tu jednak każde wakacje, a że w Człopie mieszka moje wujostwo i kuzynka z rodziną, sporo z tego czasu przypadało właśnie na to miasto.  I do tych okolic mnie ciągnie, tutaj dobrze się czuję. Krakowa nie darzę specjalną miłością… Najchętniej wyprowadziłbym się i zamieszkał w Człopie! Takie marzenie mam, choć mam też świadomość, że to niekoniecznie się uda…

Faktycznie, Kraków w książkach Kyrcza jest nieco demoniczny, skrzywiony… - Każdy ma tu jakieś skrzywienie, jakieś dziwactwo, odchylenie… Trochę tak to widzę, ale też musiałem nieco podkoloryzować, by kryminał był kryminałem – mówi pisarz.

Po spotkaniu liczni wielbiciele prozy K. Kyrcza podsunęli mu książki do podpisu, zadawali także kolejne i kolejne pytania – już w indywidualnych rozmowach.

bek

 

 

 

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: minus ujemny to plusTreść komentarza: lemanowicz nie jest zainteresowany problemami usztywniania części. Byłby kontent, gdyby dowiedział się o peregrynacji redaktora z wiochy na peryferiach do parku sztywnych jako trupa miejsca wiecznego spoczynku koło metrykalnego, ustalonego administracyjnie tatusia.Data dodania komentarza: 23.11.2024, 11:13Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: plus dodatniTreść komentarza: Informuje się starca lemanowicza o całkowitym braku erekcji... To stały fragment gry u impotentów intelektualnych.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 12:04Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: HefajstosTreść komentarza: Dobrym może być miejsce spoczynku Rycha we wsi zabitej kołkami i dechami i pałą ormowską domniemanego, niedookreślonego tatusia.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 11:26Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: pokój bez klamekTreść komentarza: Ja bym rozgraniczył picie płynów, których skutkiem jest wygaszenie trzęsiączki starczej a który płyn nie ma wpływu na trzęsiączkę. Z mojego doświadczenia jak byłem studentem, miałem kumpla w akademiku. Mimo młodego wieku (22) nie był w stanie funkcjonować bez flaszki wódki od rana. Trząsł się i klekotał szukając swojej teczki, a tam likier curacao albo miętowy, albo cherry. Po wytrąbieniu dwóch setek, natychmiast uspokajał się. Drżenia wygasały się natychmiast. Są napoje bezalkoholowe, ale one nie dają skutku tłumienia drgawek. Niektóre soki mogą przywracać kontakt ze światem. O tym informował ludność Mariusz Szalbierz w komunikacie Kolegium Redakcyjnego Tygodnika Nowego, że sok grapefruitowy daje efekt w postaci odświeżenia umysłu.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 11:16Źródło komentarza: Kult kłamstwaAutor komentarza: do głupkaTreść komentarza: Odmiana nazwisk zakończonych na -wicz w liczbie mnogiej wymaga końcówki -wiczowie a nie -wicze.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 11:04Źródło komentarza: Kult kłamstwaAutor komentarza: psychiatraTreść komentarza: Brunek ze swoim emploi jest protoplastą Tuska.Data dodania komentarza: 19.11.2024, 17:51Źródło komentarza: Czy burmistrz Wolski próbuje ponownie skłócić gminę?
Reklamadotacje rpo
Reklama