Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
To trzeba wiedzieć:
Reklama dotacje rpo

Rowerem i w śniegu. I wokół Tatr…

PIŁA/ UJŚCIE/ TATRY 47-letni Mirosław Biszof z Ujścia zamierza objechać Tatry rowerem. Zimą. W drogę rusza 7 stycznia z Zakopanego
Rowerem i w śniegu. I wokół Tatr…

 

- Pokój w Zakopanem zarezerwowany, więc luzik. Pakuję rower, odpalam lagunę i heja przed siebie. Ruszam z Wałcza. Około 700 km drogi przede mną. Po kilku godzinach jestem już na słynnej Zakopiance, drodze prowadzącej przez Podhale do samej stolicy Polskich Tatr. Docieram tam około 17-tej z minutami. Dojeżdżam do parkingu przed zarezerwowanym wcześniej hotelem. Pierwszy etap za mną.  Postanawiam, że kolejnego dnia około 8.00 na Ridleyu wystartuję z Zakopanego w kierunku Słowacji, a konkretnie przez Łysą Polanę i Jaworzynę do Kotliny Tatrzańskiej. Stamtąd w kierunku Tatrzańskiej Polanki, by kolejnego dnia wjechać kilka metrów ponad zamarzniętą taflę Stawu Wielickiego w dolinie masywu Gerlachu. Taki plan miałem od dawna… Nadszedł  poranek 7 stycznia 2020 roku… Zaczęło się!

Trasa ma ok. 210 kilometrów. Łysa Polana, Tatrzańska Łomnica, Tatrzańska Leśna - osiedle u południowo-wschodnich podnóży Tatr Wysokich na Słowacji, położone między Tatrzańską Łomnicą a Górnym i Starym Smokowcem, dalej Stary Smokowiec, Tatrzańskie Zręby i Tatrzańska Polanka. Stamtąd Mirosław Biszof ruszy w kierunku najwyższego szczytu Tatr – Gerlacha. - Odpoczynek planuję w hotelu górskim „Śląski Dom” (Sliezsky Dom), położonym w Dolinie Wielickiej na południowym brzegu Wielickiego Stawu, u stóp Gerlacha, na wysokości 1670 m n.p.m. Nie mogę doczekać się tych niezwykłych widoków… Potem będę chciał podjechać szlakiem na około 2000 m n.p.m., zrobić  pamiątkowe zdjęcia  i wrócić do Tatrzańskiej Polanki i dalej - przez Liptowski Mikułasz, Zuberzec i Witanową - do granicy polskiej w Chochołowie nad Czarnym Dunajcem – a stąd już przez Witów i Kiry u wylotu Doliny Kościeliskiej z powrotem do Zakopanego. Wszystko – zależnie od warunków pogodowych – potrwa z 3, góra 4 dni.  

- Temperatura powietrza wynosi około minus 14 stopni, wiatr powiewa lekko. Zapowiada się wspaniała kilkudniowa zimowa przygoda w tej niezwyklej prastarej krainie. Bo ja tak właśnie myślę o regionie polsko – słowackich Tatr – mówi Mirosław Biszof z Ujścia na 2 dni przed rozpoczęciem tej wyprawy.

***

Rower. Tatry. Trochę przewyższeń. Śnieg. Mróz.

-  Lekka,  środkowo- europejska zima – precyzuje. - Na podjazdach kwestia ciepłoty organizmu jest rozwiązana i na płaskim terenie także. Jednak na długich zjazdach przy temperaturze minus 10 stopni  można już faktycznie zastygnąć na rowerze… Trzeba też pamiętać, że odczuwalna temperatura będzie niższa niż faktyczna. Jestem przygotowany i nastawiony na minus 25 stopni. Temperatury poniżej -  nie wiem jak zniosę ... czas pokaże…

Dręczący mróz to tylko jedno z zagrożeń. Większą niewiadomą są kwestia noclegów… - bo tych na trasie po słowackiej stronie pasjonat kolarstwa z Ujścia nie zaplanował…

- Można powiedzieć, że jadę w ciemno. Większa adrenalina! – śmieje się. – A tak naprawdę, trudno te noclegi zaplanować, kiedy się nie wie, dokąd się dojedzie – wyjaśnia.

Zagrożeniem mogą być także dzikie, wygłodzone już o tej porze roku zwierzęta.

- Może przydarzyć się wataha wilków czy przebudzone niedźwiedzie,  których  w Tatrach w ostatnim czasie jest coraz to więcej… - zauważa.

Podróżując przeżył już niejedno. Przygody miłe i niebezpieczne.

- Niekiedy faktycznie można się przeliczyć z siłami, z okolicznościami przyrody… - mówi, opowiadając kolejne historie. – Jechałem przez Słowację, zboczyłem z drogi. Patrzę, a tu słowacki baca wypasa stada owiec na łące, pies mu pomaga… Zapytam bacę o drogę – pomyślałem – Ale czy zrozumie? Zrozumiał! Porozmawialiśmy chwilę – okazało się, że baca owszem, z pochodzenia jest Słowakiem, ale ma żonę Polkę.  Zamiast skorzystać z gościny, pojechałem dalej. No i przeholowałem lekko… Nie mogłem znaleźć kwatery. Nagle ciemność nastała, a ja na rowerze, sam w środku lasu…  No ale nic! Jadę dalej. Co zrobić - cza kręcić i szukać noclegu w miasteczku!  Tyle że do miasteczka jeszcze z 25 kilometrów… A ja jadę nocą przez tatrzański las. W każdej chwili mogło coś wyskoczyć z dziczyzny pod rower… Gorzej, gdyby był to niedźwiedź. Albo właśnie taka wataha wygłodniałych wilków! Już bym nie wrócił w całości! – opowiada.

Dlaczego więc kolejna wyprawa w Tatry? I to zimą?  

- Bo, z tego co wiem, w styczniu nikt tego jeszcze nie dokonał… - mówi i dodaje. – Ja po prostu lubię się zmęczyć na tym rowerze… Jak trasa ma więcej niż 200 km – czuję już jakieś zmęczenie, a do mety pozostało z 50… wtedy kombinuję, żeby dojechać… I wtedy dopiero jest satysfakcja – wyjaśnia.

***

Nie będzie to jego pierwszy objazd Tatr, ale pierwszy zimą. Dotąd objeżdżał Tatry latem i jesienią. - Rekordu kręcenia w mrozie nie będzie. Ale będą inne! – mówi. 

Jest zdania, że by mieć satysfakcję z takiej wyprawy, trzeba zorganizować wszystko samemu. Od A do Z.

- Chodzi o dojazdy, o całą otoczkę wyczynu. Bo co za frajda, jak dookoła walczy sztab przeróżnych  doradców? – pyta. – To lepiej siedzieć w domu… - dodaje.

Tak, jest samotnikiem. Lubi podróżować sam. Mówi, że przez 17 lat był jedynakiem i być może przyzwyczaił się do działania w pojedynkę. Mózg pracuje inaczej, gdy jesteś zdany wyłącznie na siebie… Planujesz efektywniej. Zmysły są bardziej wyostrzone, bo towarzyszy ci cały czas świadomość, że nie możesz liczyć na nikogo. Jesteś tylko ty. I przyroda.  – A wtedy adrenalina także jest większa. To mi odpowiada – dodaje. Grupowe eskapady w ogóle go nie interesują. Ma na swoim koncie tysiące przejechanych kilometrów. W listopadzie (5-6.11.2019) objechał Tatry – trasą, na którą właśnie teraz powraca. Był to swego rodzaju rekonesans przed zimowym wyczynem. Kika miesięcy wcześniej odbył rowerową podróż z Wielkopolski do Zakopanego. Wtedy przejechał kilkaset kilometrów.

- To był kwiecień – maj. Przejechałem ok. 660 km. Jechałem z Kępna w Wielkopolsce do Zakopanego. Z Zakopanego do Katowic przejechałem taksówką, bo strasznie lało. A potem rowerem z Katowic wróciłem do Kępna… - opowiada.

Co go motywuje? – W naprawdę trudnych sytuacjach przypominam sobie słowa Lance’a Armstronga: „Ból jest tymczasowy. Skutki wycofania się pozostają na zawsze”.

***

Jak zrodziła się jego rowerowa pasja?

 - Na pierwszą komunię dostałem „składaka”! – śmieje się.

Od tamtej pory kupił już wiele rowerów, także tych profesjonalnych Kross-ów. Dziś jednośladów ma kilka, każdy do ścigania w innym terenie, w innych warunkach… Na zimową wyprawę w Tatry zaopatrzy rower w opony zimowe z tytanowymi kolcami.

Turystyka rowerowa to całe jego życie. Pracuje w terenie, w ochronie. Ale każdą wolną chwilę poświęca na szlifowanie formy – m.in. biega - i na rowerowe treningi. Objechał rowerem cały region – okolice Piły, Wałcza, Bydgoszczy, Koronowa – wielokrotnie. Tak spełnia swoje marzenia.

W 2019 roku przejechał kilkanaście tysięcy kilometrów na rowerach różnych marek, o różnej geometrii. Jeździł szosą i w terenie.

- Wciąż się rozkręcam – mówi - W przyszłym sezonie, poza tą eskapadą w Tatrach, planuję między innymi objazd Polski wzdłuż granic. To chyba będzie najdłuższa trasa z przyszłorocznych, będzie miała ok. 3800 km – zapowiada.

Ale po głowie chodzi mu więcej…  - Hm… może rowerowy objazd całego Trójmorza? -  myślę o tej trasie, ten pomysł już jest, ale na razie nie stać mnie na jego realizację finansowo  – mówi. Wspomina także o Syberii, bo kiedyś, dwa lata, jego dziadek był tam w łagrze… Ale prawdziwym spełnieniem byłoby postawić rower na „dachu świata”, czyli w Himalajach.

- Mam nadzieję, że kiedyś przejadę się rowerem po górach Nepalu… - marzy.

Na razie przed nim zimowe Tatry i pamiątkowe fotografie z Gerlachem w tle… Nieprzeciętne widoki, malownicze przełęcze, pokryte śniegiem doliny, rwące i zamarznięte potoki…

Trzymamy kciuki za powodzenie tej wyprawy i za realizację kolejnych i kolejnych marzeń.

bek

 

 

 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Dorota Szakkowska 28.01.2020 19:26
Niesamowity chłopak kibicuje jego pasji i realizacji zamierzonych coraz to trudniejszych tras .Podziwiam kondycje i z przyjemnoscią kibicuje kolejnym celom????

Podgardle Krystyny 15.01.2020 22:10
Tradycyjnie przed zalęgnięciem w barłogu odezwał się Lamenowicz, pilski hejter lat 75, ojciec pedała, mąż 20 złotówki, syn ukraińskiej kórwy i ruskiego sołdata – starzec chory umysłowo z nienawiści. Jachu, spójrz w odbyt robinka, tak w wielki skrócie wygląda twój z.a.s.r.a.n.y hejterski żywot i twoja krótka jeszcze przyszłość

Mirosław Biszof 11.01.2020 07:59
☆ 07/10-01-2020 ☆ ?‍♂️ ☆ ?? ☆ ?? ☆ ?? ☆ ? ? ☘ ? ? Temperatura się wahała w zależności od wysokości , od około .. 0° do nawet - 18° ❄?? Było jak nigdy ? pozdrawiam ?

Renata Imielska 08.01.2020 20:35
Człowiek bez pasji jest mniej szczęśliwy . Wartość człowieka wzrasta gdy pokonuje sam siebie i dąży do upragnionych celów Samotność jest tutaj pożądanym czynnikiem ponieważ nikt nie przeszkadza i nie neguje decyzji zapewne dość ryzykownych .Mirku nie rezygnuj nigdy ze swoich pragnień i marzeń dla nikogo .Też kocham góry i rowery .Bądź silny i szczęśliwy ❣?‍♂️❣Powodzenia życzy Renia ?

Mirosław Biszof 09.01.2020 17:30
Dzięki Renko widzę że Czujesz Bluesa tak jak Ja , pozdrowienia ze Słowacji ?

Renia 15.01.2020 16:51
Czuje bluesa ...lubie poznawać nowe trasy i ludzi .Niestety gorzej z ich realizacją .Lubię adrenalinę i samotne wyprawy .Uciekam z domu bo kocham być sam na sam z przyrodą .Gdy robie sobie wolne od pracy staję się wilczycą i lwicą .To ja wytyczam sobie drogę .Pozdrawiam Mirku ????‍♂️❣

Mirek 15.01.2020 19:55
Nie no Ty Renko jednak ? jesteś má bratniá duszyczká ?? ? ?

Renia 20.01.2020 13:00
Ma się rozumieć .Żyć trzeba tu i teraz czynnie .Mieć pasje i uprawiać sporty .Własnie wróciłam z gór .Uwielbiam chodzić po góraćh i latem i zimą .Było mgliście bardzo i cudownie .???

Bishi 22.01.2020 10:01
Im Trudniejsza trasa ?‍♂️ tym lepiej , wiadomo ? pozdro z terenu X

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: plus dodatniTreść komentarza: Informuje się starca lemanowicza o całkowitym braku erekcji... To stały fragment gry u impotentów intelektualnych.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 12:04Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: HefajstosTreść komentarza: Dobrym może być miejsce spoczynku Rycha we wsi zabitej kołkami i dechami i pałą ormowską domniemanego, niedookreślonego tatusia.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 11:26Źródło komentarza: "Szydercy" - odcinek 22.Autor komentarza: pokój bez klamekTreść komentarza: Ja bym rozgraniczył picie płynów, których skutkiem jest wygaszenie trzęsiączki starczej a który płyn nie ma wpływu na trzęsiączkę. Z mojego doświadczenia jak byłem studentem, miałem kumpla w akademiku. Mimo młodego wieku (22) nie był w stanie funkcjonować bez flaszki wódki od rana. Trząsł się i klekotał szukając swojej teczki, a tam likier curacao albo miętowy, albo cherry. Po wytrąbieniu dwóch setek, natychmiast uspokajał się. Drżenia wygasały się natychmiast. Są napoje bezalkoholowe, ale one nie dają skutku tłumienia drgawek. Niektóre soki mogą przywracać kontakt ze światem. O tym informował ludność Mariusz Szalbierz w komunikacie Kolegium Redakcyjnego Tygodnika Nowego, że sok grapefruitowy daje efekt w postaci odświeżenia umysłu.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 11:16Źródło komentarza: Kult kłamstwaAutor komentarza: do głupkaTreść komentarza: Odmiana nazwisk zakończonych na -wicz w liczbie mnogiej wymaga końcówki -wiczowie a nie -wicze.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 11:04Źródło komentarza: Kult kłamstwaAutor komentarza: psychiatraTreść komentarza: Brunek ze swoim emploi jest protoplastą Tuska.Data dodania komentarza: 19.11.2024, 17:51Źródło komentarza: Czy burmistrz Wolski próbuje ponownie skłócić gminę?Autor komentarza: IV BTreść komentarza: On, ten Noska chciał napisać, że przeżywają, ale mu się omsknął gruby paluch roztrzęsiony ze starości i konsumpcji płynów. Obok jest klawisz -u-. I wyszło, że przeżuwają. Nosce wsio ryba, co kto i komu do czemu.Data dodania komentarza: 19.11.2024, 17:30Źródło komentarza: Kult kłamstwa
Reklama
Reklama