Przypomnijmy: w środę kilkanaście minut przed godziną dwudziestą potężny wybuch obrócił w ruinę blok wielorodzinny z numerem 10, należący do RKS Bądecz. Huk był tak donośny, że słychać go było w wielu okolicznych miejscowościach.
W budynku mieszkały dwie rodziny, w sumie dwanaście osób. W momencie tragedii przebywało wewnątrz dziesięć osób, w tym pięcioro dzieci z rodzicami oraz osoba jedna samotna.
Cztery osoby zostały hospitalizowane - odwieziono je do trzech szpitali: jedną do Złotowa (była najmniej poszkodowana i opuściła już lecznicę), dwie do szpitala w Pile (przebywają na oddziale intensywnej opieki medycznej), najciężej rannego mężczyznę z poparzeniami ciała śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował do szpitala w Bydgoszczy. W momencie, gdy pozwoli na to jego stan, trafić ma on do Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń i Chirurgii Plastycznej w Gryficach.
Mieszkające w bloku dzieci w wyniku wybuchu nie ucierpiały i póki co znalazły schronienie o swoich rodzin.
Według relacji bryg. Jarosława Kołaka, komendanta powiatowego PSP w Pile, na miejsce akcji skierowano 25 zastępów straży pożarnej, w sumie 76 strażaków. Pierwsze działania miały charakter typowo medyczny, mające na celu pomoc osobom poszkodowanym. Następnie przystąpiono do gaszenia pożaru. Sprowadzono także dwa psy specjalizujące się w poszukiwaniu ludzi uwięzionych w gruzach.
Budynek uległ całkowitemu zniszczeniu. Jeszcze tego samego wieczora został wyłączony z użytkowania. - Zapadła decyzja o wypłacie zasiłków z gminy dla poszkodowanych rodzin. Także z rezerwy wojewody gmina Wysoka zostanie na ten cel wsparta finansowo - zapowiedział wojewoda Michał Zieliński, któremu podczas wizyty w Sędzińcu towarzyszyli m.in. przedstawiciele straży pożarnej, Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Pile oraz samorządu Miasta i Gminy Wysoka. Na miejsce przybył także starosta pilski Eligiusz Komarowski.
Trwają czynności prokuratorskie, mające ustalić przyczynę tragedii. Najprawdopodobniej nie spowodował jej wybuch butli gazowej, gdyż budynek był podłączony do ogólnej sieci. Choć zrujnowany blok jest wyłączony z użytkowania, na razie nie zapadła decyzja o jego rozbiórce. - To mogłoby zatrzeć ślady, które mogą pomóc w wyjaśnieniu przyczyny tej katastrofy budowlanej - poinformowała Magdalena Lewenda, starszy inspektor nadzoru budowlanego.
Mariusz Szalbierz
Napisz komentarz
Komentarze