Niewielu jest w Polsce artystów zdolnych wykreować w tak osobliwej przestrzeni swój własny świat i jeszcze zafascynować nim przybyłą z różnych miejsc publiczność. Bez wątpienia udało się to jednej z najciekawszych wokalistek ostatnich kilku dekad w Polsce (tak, pani Grażyna obchodziła niedawno 50-lecie działalności piosenkarskiej), Grażynie Łobaszewskiej. Ze sceny, a raczej z desek klepiska przykrytego dywanami zabrzmiały stosunkowo nowe piosenki oraz stare znane wszystkim przeboje m. in. „Gdybyś”, „Za szybą”, ‘’Magiczne ognie tej jesieni”, „Czas nas uczy pogody”. Jednak w tak magicznej przestrzeni nawet stare hity musiały zyskać nową tożsamość. I rzeczywiście w odświeżonych przez trio Ajagore aranżacjach, gdzieś na styku piosenki autorskiej, jazzu, bluesa a momentami psychodelicznego rocka trudno było czasem rozpoznać znane wszystkim z radia tematy. Przynajmniej na początku, bo już pierwsze wersy poetyckich tekstów dekonspirowały piosenkę, która po odjazdowym początku często wracała na dawno ustalone tory. Inną sprawą jest ciągle niebywale silny, ale też jak potrzeba zmysłowy głos artystki, któremu podobnie jak Marianne Faithfull, lata nic nie ujęły, a wręcz przeciwnie dodały uroku obniżoną skalą czy lekką chrypką. I jeszcze ta niedzisiejsza wspaniała dykcja…
Niemal półtoragodzinny koncert zakończyła owacja na stojąco i dodatkowy bis dla niezbyt licznej, ale za to wysmakowanej publiczności. Chętni mogli też nabyć ostatnie płyty w wersji CD i bez problemów uzyskać autograf na okładce. Niektórzy decydowali się na wspólne fotografie, do których cierpliwie pani Grażyna pozowała.
Pik
Napisz komentarz
Komentarze