Mamy, jako Piła, dużo dumy z artystów, którzy współtworzyli obrazy pokazane w tym roku na 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. I choć, oczywiście, w sukcesach jakie osiągnęli żadna nasza zasługa, to chyba nie musi wykluczać dumy...,? A na pewno radości, jaką czerpiemy z tego faktu. Lubimy powtarzać na Maksem Paradysem „Nasi tu byli!” i owo „nasi” nas zwyczajnie unosi. Teraz unosi szczególnie tych, którzy znają aktorskie dokonania Artura Paczesnego, śledzili je i mieli okazję się nimi zachwycać. A ma ów aktor pochodzący z Piły na swoim koncie role wyraziste, ważne i przede wszystkim nie miałkie – głównie grane w teatrze (mieliśmy okazję zobaczyć niektóre z nich w Pile). Teraz zagrał w mocnym i przejmującym filmie i został doceniony. A jak pokazują już dostępne recenzje – słusznie doceniony! I wychwalony pod niebiosa!
„Jeśli po tej kapitalnej roli polskie kino nie upomni się o tego obsadzanego dotąd w epizodach aktora, będzie to karygodne marnotrawstwo” – pisze Culture.pl. „Znakomity!” – dodają inne media.
***
Gdynia. Podczas 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych pokazano 120 filmów pełno- i krótkometrażowych. W sobotę, 23 września na uroczystej gali zamknięcia poznaliśmy laureatów trzech konkursów: Konkursu Głównego, Konkursu Filmów Mikrobudżetowych i Konkursu Filmów Krótkometrażowych. Wręczono także Złote Lwy. W konkursie głównym o statuetkę walczyło 16 produkcji. Zwyciężył film „Kos” w reżyserii Pawła Maślony.
W 16-tce nominowanych filmów był także film reżysera, który dotąd pracował głównie przy serialach – Grzegorza Dębowskiego. Stworzył on mocny, chwilami przerażający obraz polskiej wsi. Film nosi tytuł „Tyle, co nic”. To pełnometrażowy debiut tego reżysera. Jest to film międzygatunkowy, i trochę kryminał, i film psychologiczny, i obyczajowy. I społeczny dramat. Jak piszą recenzenci: debiut to niezwykle udany.
Pierwszym impulsem do stworzenia tego filmu były protesty rolników.
- Zależało mi na tym, by zbliżyć się do człowieka, pokazać emocjonalność, bo wszyscy jesteśmy ludzkimi istotami, czującymi, wątpiącymi, przeżywającymi chwile słabości. Inspiracją były niusy, ale później chodziło o to, by jak najbardziej przyjrzeć się człowiekowi. Pokazać, że społeczeństwo, atmosfera społeczna w jakiej żyjemy bardzo nas kształtuje jako ludzi, że świat który nas otacza, ma wpływ na kształt naszej duszy znacznie większy, niż może się nam to wydawać – mówi Dębowski.
Reżyser powiedział także, że do filmu szukał osób, w których oczach zobaczy duszę. Do roli głównej wybrał Artura Paczesnego... Castingi do filmu trwały wiele miesięcy, ale Artur Paczesny i odtwórczyni głównej roli żeńskiej Agnieszka Kwietniewska zostali wybrani do swoich ról niejako „w przedbiegach”.
- Jakkolwiek mnie wcześniej nie znali, ale ja ich wybrałem do filmu na długo przed tym, nim oni się o tym dowiedzieli. To była kwestia pojechania do nich ze scenariuszem i przekonania, by się zgodzili zagrać – opowiadał reżyser w Gdyni, podczas konferencji prasowej poświęconej filmowi.
- Grzegorz przyjechał do mnie do Opola na spotkanie. Ze scenariuszem. Bardzo mnie zaciekawiło to - i spodobało mi się! - że był to scenariusz papierowy. Wracając do domu otworzyłem sobie pierwszą stronę… zamknąłem. I natychmiast zadzwoniłem do reżysera. Powiedziałem: Przepraszam, czy nie jest za późno? Ale czy moglibyśmy jeszcze dzisiaj się spotkać? – opowiada Artur Paczesny.
Panowie spotkali się, rozmawiali o filmie spacerując po Opolu. Artur miał zapoznać się ze scenariuszem, z postaciami. Wkrótce reżyser zapytał aktora, w jakiej roli w tym filmie widziałby siebie…
- Głupio było mi powiedzieć, że w głównej… Ale ja czytając scenariusz żyłem od początku tą postacią… Powiedziałem to. Potem dopiero dowiedziałem się, że właśnie tę rolę wybrał dla mnie Grzegorz Dębowski.
Pilanin wciela się w postać Jarka, który zostaje liderem protestu wycelowanego w lokalnego posła. Ten zdradził miejscowych rolników, głosując w sejmie przeciw ważnym dla nich sprawom. Ale film ma wiele płaszczyzn. To także historia kryminalna, w której Jarek jest podejrzanym. Sam rozpoczyna śledztwo, które ma odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zginął jego przyjaciel. To „kowboj na polskiej wsi”. Wyrazisty, interesujący. I taki, któremu kibicujemy. Walczy o zachowanie ojcowizny z poświęceniem, gdy spłonie dom jednego z mieszkańców wsi, on przyjmie jego rodzinę pod swój dach, gdy okaże się, że poseł zdradził, stanie na czele protestu. Reżyser jednak nie koloryzuje go sztucznie. Gdy trzeba, coś o nim powiedzieć, zobrazować jego reakcję, pokaże raczej jego oczy. W jednej z recenzji filmu napisano: To są oczy Artura Paczesnego. Tak... bo to aktor wyjątkowy, niezwykle utalentowany, "wgłębny". Z pewnością jego sceniczną moc i wyrazistość w dużej mierze dał mu teatr. Ktoś w komentarzu do pokazu filmu w Gdyni zauważył, że Paczesny jest bardzo podobny do Jakuba Szeli – i że to pewnie nie przypadek. Bo to ważne dla tego filmu.
„Znakomity!” – piszą o Paczesnym media.
Artur Paczesny to ceniony aktor teatralny, mający dotąd na koncie drugoplanowe kreacje m.in. w filmach „Żeby nie było śladów” Jana P. Matuszyńskiego, „Bo we mnie jest seks” Katarzyny Klimkiewicz i „Wyrwie” Bartosza Konopki oraz w serialach: „Minuta ciszy”, „Prawo Agaty”, „Fala zbrodni”, „Świat według Kiepskich”. Pilanie mogą kojarzyć niektóre role Paczesnego, które stworzył z koszalińskim Bałtyckim Teatrem Dramatycznym (obecnie gra w teatrze w Opolu) z którym przyjeżdżał do rodzinnego miasta, m.in. w ramach Festiwalu Teatrów Rodzinnych. Grał w rewelacyjnych spektaklach: w „Wodzireju”, „Szewcach”, „Kartotece”, w „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku”.
Swoją przygodę z aktorstwem zaczynał w Pile, w Teatrze Wirtualnym prowadzonym przez Ewelinę Ewę Wyrzykowską, która teatrem jako reżyser zajmuje się już 30 lat. (To spod jej skrzydeł wyszli m.in. Robert Gulaczyk – aktor m.in. Teatru im. H. Modrzejewskiej w Legnicy, który zgrał główne role w animacjach malarskich „Loving Vincent” oraz w „Chłopach” (Nagroda Specjalna na tegorocznym festiwalu w Gdyni), Ania Witczak – wokalistka i instrumentalistka zespołu Dikanda, czy Elżbieta Cherezińska – pisarka, autorka niezwykle popularnych i poczytnych książek historycznych).
Autor scenariusza i reżyser „Tyle co nic” Grzegorz Dębowski w Gdyni zdobył główną nagrodę za debiut reżyserski, a także za scenariusz. A jego film – nagrodę „Złoty Pazur” w kategorii Inne Spojrzenie. Nagroda trafiła także do Agnieszki Kwietniewskiej za drugoplanową rolę kobiecą.
Nagroda Specjalna Jury, jak już wspomnieliśmy wyżej, trafiła do DK Welchman i Hugh Welchmana za film „Chłopi”. Pochodzący z Trzcianki i także stawiający pierwsze aktorskie kroki w Pile Robert Gulaczyk zagrał tu Antka Borynę – jedną z głównych postaci. Wcześniej oglądaliśmy go w głównej roli w filmie „Twój Vincent”, gdzie zagrał Vincenta van Gogha.
Ale nasze pilskie akcenty festiwalowej Gdyni to także Anna Kluza, artystka pochodząca z Nowego Buczka w gminie Lipka, a związana z pilskim środowiskiem artystycznym, która pracowała przy filmie, malując kolejne klatki tej malarskiej animacji.
Dodajmy, że „Chłopi” zdobyli także festiwalową Nagrodę Publiczności.
Na zdjęciach:
Artur Paczesny (z lewej) i reżyser Grzegorz Dębowski na konferencji prasowej poświęconej filmowi na 48. FPFF w Gdyni
Artur Paczesny przed laty na festiwalu teatralnym w Pile
Napisz komentarz
Komentarze