Jestem pełen podziwu dla niej. Kibicuję jej od dawna.
Od 1991 roku, Susz zanotował organizacyjny sukces podczas pierwszego Ogólnopolskiego Triathlonu i praktycznie odtąd uznawany jest przez wielu za „Stolicę Polskiego Triathlonu” Poznałem tę charakterną kobietę znacznie wcześniej, ale w Suszu – konkretnie pierwszego dnia Mistrzostw Polski pilska zawodniczka Anna Michalak zdobyła złoty medal na dystansie średnim i otrzymała nominację do Kadry Narodowej na Mistrzostwa Europy. Wcześniej ekscytowałem się też, na naszych łamach, jej niewiarygodnie kosztownym wyjeździe i starcie w Mistrzostwach Świata IRONMAN na Hawajach Kone 2023.
Pot, łzy i... krew!
Znów byłem zachwycony wyczynem matki czwórki dzieci, która mierzy się z triathlonowymi umiejętnościami jak mało kto.
Teraz ponownie nie zeszła poniżej wysokiego poziomu na MP w Sierakowie.
Gospodarze nie przesadzają z tym, iż Sieraków, usytuowany w sercu Krainy 100 Jezior, to urokliwe miejsce, oferujące wyjątkową możliwość pływania, ba mający trasę rowerową niczym perełkę dla rowerzystów. Smaczku dodaje trasa biegowa, prowadząca przez malowniczy las, oferując typowo krosowy charakter.
Relacje z MP Ania rozpoczyna od słów Medal w Sierakowie zdobyty potem, łzami i... krwią!
- Po pływaniu czułam się dobrze.
Na trasie rowerowej pilnowałam zaleceń trenera i nie szarpałam, mimo, że zawodniczka z mojej kategorii wiekowej już na początku mnie wyprzedziła... Powtarzałam sobie, że to dużo km, a potem jeszcze dużo km biegu, więc nie mogę się "zagrzać"
Na ostatnim okrążeniu dogoniłam ją i wyprzedziłam, ale... na 75 km dopadła mnie duszność i musiałam mocno zwolnić, żeby uspokoić oddech. Dużo czasu mi to zajęło, zastanawiałam się nawet, czy nie zejść z roweru …
Potem okazało się, że tętno skoczyło jej wtedy na ponad 200.
Cały czas wiało, mocno wiało
- Rzucało rowerem, aż mi się słabo z nerwów robiło
Na końcówce, przed zejściem z roweru wyjechał przede mnie wóz straży pożarnej i zablokował mi drogę
Na pierwszym okrążeniu biegu (były 4) myślałam, że tym razem zawodów nie ukończę... nogi w ogóle nie wspólpracowały, bardzo ciężko mi się oddychało i generalnie brakowało sił...
Na drugim okrążeniu spadł zimny deszcz i trochę mi się poprawiło. Pojawiło się bardzo blade światełko w tunelu...
Zaliczyła też glebę
Na trzecim nieustannie walczyłam z moją (słabą w tym roku) głową, szłam kiedy musiałam, piłam, chłodziłam się lodem i CAŁY CZAS pilnowałam wyznaczonego przez trenera tętna.
Na czwartym, kiedy zaczęłam już myśleć, że jednak dam radę... zaliczyłam spektakularną glebę.
Na zbiegu chyba o coś się potknęłam i poleciałam jak długa... przejechałam prawym bokiem po piasku, na dokładkę przywalając w ziemię głową.
Żadnego zawodnika przede mną, żadnego za mną, a obstawa organizatora, która wcześniej na tym odcinku była, gdzieś się podziała.
Trzeba było jakoś się pozbierać, ale tu się. No po prostu było tego za dużo.
Spocona, ale szczęśliwa
Chwilę szłam, ale podium było w zasięgu ręki, więc nie mogłam odpuścić
Zaczęłam biec i czyścić uwalony od piasku... zegarek.
Na metę wbiegła spocona i brudna, ale szczęśliwa, że to już koniec…
,,Ania Mi” z całą odpowiedzialnością, już na spokojnie, bez emocji, mówi: - NIGDY WIĘCEJ POŁÓWKI w Sierakowie. NIGDY WIĘCEJ!
Mariusz Markowski
Napisz komentarz
Komentarze