Temat był poruszany na naszych łamach wielokrotnie. Ostatnio, gdy grupa mieszkańców, za pośrednictwem jednej ze swoich sąsiadek Małgorzaty Puto, zdecydowała zgłosić sprawę w pilskiej prokuraturze. W piśmie wskazywali na odpadające elementy elewacji i fragmenty blaszanego ogrodzenia które – przenoszone przez wiatr – zagrażają życiu i zdrowiu ludzi, zaparkowanym samochodom oraz znajdującym się w pobliżu budynkom, na naruszanie ciszy nocnej (blachy uderzają o siebie powodując hałas nie do zniesienia) oraz zwyczajnie na brud i bałagan jaki panuje w ich otoczeniu w związku z ruderą.
Prokuratura, podobnie jak policja, odmówiły zajęcia się sprawą.
Tymczasem z Urzędem Miasta skontaktował się właściciel rudery. Jak poinformował na ostatniej sesji Rady Miasta Piły wiceprezydent Krzysztof Szewc, doszło do spotkania prezydentów z przedstawicielem firmy WFG Sp. z o.o z Poznania, obecnym właścicielem budynku po domu handlowym.
- Spotkaliśmy się z właścicielem nieruchomości znajdującej na skrzyżowaniu ulic Dzieci Polskich i Wojska Polskiego. Zgłosił się do nas sam i myślę, że to czas najwyższy. A zgłosił się z propozycją – mówił K. Szewc. Przedstawiciel WFG Sp. z o.o. poinformował, że jest inwestor zainteresowany tym obiektem.
- Chciałby doprowadzić go do stanu używalności, jednak zmieniając jego przeznaczenie. Pytanie ze strony inwestora brzmiało, czy jako Rada Miasta zgodzimy się na zmianę planu zagospodarowania przestrzennego tego terenu. W mojej ocenie – i taka też była wstępna deklaracja prezydenta Piotra Głowskiego – jeśli ten obiekt faktycznie zostanie doprowadzony do użytku i przestanie wreszcie straszyć wszystkich, to jesteśmy w stanie iść na daleko idące ustępstwa. O ile miałyby one przynieść efekt.
Po raz kolejny pojawia się więc nadzieja na to, że budynek odzyska dawną świetność. Nie będzie to już obiekt handlowy (plan zagospodarowania obecnie przewiduje w tym miejscu prowadzenie działalności handlowo – usługowej). Inwestor o jakim wspomina właściciel budynku, chciałby, aby zmienić plan tak, by można zmienić obiekt na pełniący funkcje mieszkalno – biurowe. Daje to podstawy do przypuszczeń, że budynkiem zainteresowany jest jakiś deweloper.
Ale czy tym razem dojdzie do realizacji planów poznańskiej firmy? Już kilkakrotnie pełzły one na niczym…
- To prawda. Ze strony obecnego właściciela padały już różne obietnice. Ale musimy mieć nadzieję, że w końcu doczekamy się realizacji – mówi wiceprezydent.
Procedury związane ze zmianą planu zagospodarowania terenu mogą trwać wiele miesięcy. Czy inwestor będzie czekał? A jeśli plany spełzną na niczym? Budynek prawdopodobnie będzie straszył dalej…
eki, es
Napisz komentarz
Komentarze