„Miłość zaczyna się od amfy!” i „zakochani są naćpani” - mówił i argumentował w Pile Janusz Leon Wiśniewski, poczytny pisarz, ale i naukowiec: magister fizyki i ekonomii, doktor informatyki oraz doktor habilitowany chemii! Jest autorem blisko 50 książek – powieści, opowiadań, książek dla dzieci - które ukazywały się w 19 krajach świata… Ta pierwsza, najważniejsza, debiutancka – „Samotność w sieci” – ciągle budzi emocje. - Ta książka jest jak tatuaż na moim czole – mówił J.L. Wiśniewski. Było to spotkanie pełne wspomnień, wzruszeń, ale przede wszystkim humoru: zebrali co rusz wybuchali gromkim śmiechem! – bo J.L. Wiśniewski to świetny pisarz, ale i wspaniały gawędziarz…
Jest Torunianinem. Od 1987 do 2018 roku na stałe mieszkał we Frankfurcie nad Menem, gdzie pracował w międzynarodowej firmie informatycznej zajmującej się tworzeniem oprogramowania dla chemików. Obecnie mieszka w Polsce, w Gdańsku i.. we Frankfurcie nad Menem. Jako pisarz zadebiutował w roku 2001 powieścią „Samotność w sieci”, na podstawie której powstał film oraz serial telewizyjny wyprodukowany przez TVP. W Pile gościł na zaproszenie Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej oraz działającego przy bibliotece Dyskusyjnego Klubu Książki „Po Słowach”.
Samotność w sieci
- Ta książka ukazała się 5.09.2001 roku i nagle wszyscy zaczęli ją czytać. Ona jest popularna, bo trafiła do Polski we właściwym momencie… Gdyby trafiła 2 lata wcześniej, to by nie pasowała, bo jeszcze nikt wtedy u nas nie rozumiał fenomenu Internetu. Gdyby trafiła 2 lata później – już byłaby nudna, bo już wszyscy wtedy rozumieli ten fenomen. I ich miłości w Internecie już dawno zakwitły. Już się dzieci z tych miłości urodziły! Ukazała się 19 krajach. Tylko nie w Niemczech. Mocno o to zadbałem… Po pierwsze, wtedy w Niemczech oni byli bardziej rozwinięci technologicznie i dla nich historia miłości, która rozgrywa się w Internecie nie była niczym szczególnym.. A dla Polski była! W 2001 roku była jedna twórczość dotycząca miłości, która zaczęła się w Internecie – film „Masz wiadomość” z Meg Ryan i Tomem Hanksem. Był ten film, a zaraz potem była moja książka. Po drugie.. wydawało mi się wtedy, że pisanie książek o miłości w porównaniu z tym, czym zajmujemy się w naszej formie, jest bardzo infantylne… Nie chciałem, by wiedzieli! I nikt, łącznie z moim szefem, nie wiedział nic o mojej literackiej karierze! Dopiero, gdy odchodziłem z firmy w 2018 roku, zdradziłem im swoją tajemnicę – opowiadał J. L. Wiśniewski w Pile.
Jest autorem bardzo wielu powieści i opowiadań. Wspaniale łączy w nich opowieści o miłości – ma opinię pisarza najlepiej znającego kobiecą duszę (był czas, że podejrzewano nawet, iż te wszystkie historie spisuje kobieta pod męskim pseudonimem) – z wiedzą z zakresu chemii i fizyki… Okazuje się, że miłość ma wiele wspólnego z reakcjami chemicznymi, a wręcz… od niech się zaczyna!
Miłość jest ślepa
- Ta książka jest wyjątkowo smutna – przyznacie państwo. Ludzie zaczynali szukać miłości przez Internet. I ja o tym napisałem - o miłości która zaczyna się w Internecie. Wiem, że można się tak zakochać. Nawet eksperymenty były robione w tym temacie. Ludzie deklarowali, że zakochali się w Internecie i ich badano. Czy można sprawdzić, że ludzie nie kłamią, że są zakochani? Można – wystarczy ich głowy wsadzić do tomografu, zeskanować im mózg metodą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego i zobaczyć, jakie obszary w mózgu są aktywne – a obszary aktywne to są te, które pożerają cukier - bo mózg musi się czymś karmić. A mozg karmi się cukrem. Trzeba więc patrzeć, które obszary w mózgu są aktywne i pożerają cukier. Z tyłu glosy jest taki układ limbiczny z ciałem migdałowatym – ok. kilkunastu miliardów neuronów jest tylko w tym obszarze, ale są one bardzo ważne. Ten układ limbiczny odpowiada za emocje. I okazuje się, że u ludzi zakochanych - jak się wsadzi tę ich głowę do tomografu – ten obszar z tyłu świeci jak żarówka! A obszar mózgu z przodu głowy, gdzie ja mam łysinę, jest całkowicie ciemny! Jak czarny kot w ciemnym pokoju! Nawet obszary odpowiedzialne za percepcję obszarów świetlnych, które dochodzą z oka, są ciemne… Czyli, że to powiedzenie, że miłość jest ślepa, jest prawdziwe! Zakochani niedowidzą… Serce też im inaczej pracuje, tętno jest inne, ludzie się czerwienią, źle oceniają czas: czekają na nią, czy na niego, 10 minut – wydaje się im, że 10 lat już stoją! I tak dalej. Ludzie zastanawiają się, dlaczego tak się dzieje. W 80-tych latach udało się zbadać, co się w mózgu pojawia u ludzi, którzy deklarują zakochanie. A pojawiają się tam substancje, za które byśmy zostali aresztowani, gdyby nas policja złapała. Bo są to głównie substancje narkotyczne. Endogenne – nie wstrzykiwane, tylko wytwarzane wewnętrznie. Zaczyna się to od fenyloetyloaminy, która po dojściu do mózgu metalizuje się do śladowej aminy; a śladowa amina to jest amfetamina. Czyli zaczyna się to od amfy cała ta miłość! A jak już jest tam ta amfa, to uaktywniają się receptory na neuronach, które wyłapują substancje opiatowe! Słyszeliście państwo: coś jak fentanyl! Ludzie zakochani są naćpani! I trudno z tym dyskutować…
Oszukałem wiele kobiet
„Samotność w sieci” zyskała niebywałą popularność.
- Dla mnie było to fenomenem, że książka wówczas kompletnie nieznanego człowieka i to jeszcze mieszkającego w Niemczech, odniosła taki sukces..
- Ale skoro wyposażył pan głównego bohatera w takie cechy – on był czuły, wrażliwy, odpowiedzialny, wspaniały – wszystkie kobiety zakochały się w Jakubie! – argumentowała prowadząca spotkanie Aleksandra Frenc Nowacka.
- Wiem, że oszukałem wiele kobiet… - śmiał się pisarz. I już wrzucał kolejną historię! - Jak ta książka ukazała się w Rosji było jeszcze gorzej.. wszystkim Rosjankom wydawało się, że wszyscy Polacy tacy są… I one uczyły się polskiego i planowały przyjechać do Polski, bo wierzyły, że w Polsce na ulicach chodzą same Jakuby! Mi się wydaje, że ja dla Polski zrobiłem wtedy więcej, niż cały MSZ!
Publiczność wybuchała śmiechem, i było to mocne odreagowanie po lekturze, bo przy książkach Wiśniewskiego raczej się płacze… Płaczą wszyscy. Absolutnie wszyscy!
- Moja żona, która jest nauczycielką Gdańsku, uczy polskiego, przyniosła mi niedawno tę „Samotność w sieci”. Koleżanka dała: mieszkasz z pisarzem, niech podpisze – powiedziała. To była książka wymiętolona, pięknie przepracowana, mokra - więc pewnie opłakana! Fajna! Nawet z zaznaczonymi fragmentami! Wziąłem kieliszek, otworzyłem wino, zacząłem czytać tę książkę… Wcześniej jej nigdy nie przeczytałem… Czytałem ją tylko fragmentami, kiedy wydawca kazał mi odnieść się do ingerencji redaktora… A teraz dostałem ją po 17 latach.. I do 5 rano pierwszy raz przeczytałem „Samotność w sieci”. I to jest, proszę państwa, jak państwo sobie to wyobrazicie: taki kicz! Otóż siedzi gość, który czyta swoją książkę i płacze! Absolutny kicz! No bardzo mnie ta opowieść wzruszała… Pewnie swoje zrobiło to 17 lat… No i wino…
Przesunięcie widma
Po wielu latach „Samotność w sieci” doczekała się kontynuacji. Janusz L. Wiśniewski opowiadał, jak bardzo bronił się przed jej napisaniem i jak w końcu, nagle, zmienił zdanie.
- Na końcu książki bohaterka rodzi dziecko. Nie wie z kim je ma. Sypiała i z Jakubem i z mężem. Czytałem historię urodzenia tego dziecka.. i zacząłem myśleć, ile ten chłopak może mieć lat.. - bo to prawdziwa historia, ta kobieta istniała i urodziła tego chłopca naprawdę. W Poznaniu. Historia dzieje się w 1996 roku, to on ma 20 lat! Pomyślałem, że ja zrobię z niego studenta informatyki i zakocham go w jakiejś Nadii! I będzie piękna historia! I tak postanowiłem napisać kontynuację tej książki. Ma tytuł „Koniec samotności”. Tytuł ten na mnie wymusiło wydawnictwo. Oryginalny tytuł brzmiał „Przesunięcie widma”. Dlatego, że jednym z ważnych elementów tej książki było wyjaśnienie kto jest ojcem. W końcu syn dowiaduje się o romansie matki i chce wiedzieć kto jest jego tatą. I robi test genetyczny. A testy genetyczne polegają m.in. na tym, że się porównuje widmo DNA ojca i dziecka. I jak te widma przesunięte są, to nie jest ojcem, a jak nie są przesunięte to jest – dlatego te widma są tak ważne… Wydawnictwo nie chciało. Panie Januszu! Kto rozumie jakieś przesunięcie widma! A gdzie tu „Samotność w sieci?” W Rosji też nie chcieli przesunięcia widma… Nazwali książkę „Samotność w sieci. Powrót do początku”. Jedynie bitni Ukraińcy nie śmieli mnie poprosić i nazwali książkę tak, jak ja chciałem!
Zabójstwo Zauchy wg Wiśniewskiego
Janusz Leon Wiśniewski wrócił także pamięcią do zabójstwa Andrzeja Zauchy i do swojej książki, w której o tym zdarzeniu opowiada – „I odpuść nam nasze...”. Autorowi udało się spotkać ze sprawcą tej zbrodni.
- Zdobyłem do niego maila, napisałem. Wyjaśniłem, nad czym pracuję. Zgodził się. Napisał – Bardzo lubię pana książki, chciałbym nakręcić na podstawie którejś film… Spotkaliśmy się w Warszawie. Bardzo bałem się tego spotkania. Wiadomo było, że nie zapytam go, jak pan się czuje – to bez sensu… Chciałem z nim przebywać, zobaczyć jak mówi, jak oddycha, być wokół niego, mieć obraz człowieka, usłyszeć jaki ma głos, czy jest smutny, czy wesoły… Rozmawialiśmy o ogólnikach, co pan robi, a co pan. Najważniejsze zdanie jakie padło w trakcie tej rozmowy - miałem je potem w mózgu jak odlatywałem do Frankfurtu, obijało się od ucha do ucha - to było zdanie, które brzmiało: „ja bym chciał, aby pan pamiętał, że tę książkę kiedyś przeczyta mój dwuletni syn…” To mi nie pomogło w pisaniu, było jeszcze gorzej… Umówiliśmy się, że będzie pierwszą osobą, która przeczyta manuskrypt. Wysłałem mu go mailem. Czekałem w strachu na jego odpowiedź. Odpisał smsem po 3 dniach. Napisał, że jestem w tej książce dla niego bardziej łaskawy, niż on sam dla siebie…
Matka w piekle i atol Bikini
Autor opowiadał też o ważnej dla niego książce „Na fejsie z moim synem” (matka pisarza, Irena Wiśniewska, trzykrotna mężatka, umiera, staje na sądzie ostatecznym i zostaje zesłana do piekła; stamtąd prowadzi na fejsie rozmowy ze swoim synem, pisząc mu o tym, co się dzieje w piekle).
- To hołd składany mojej matce. Gdyby mi wydawca nie kazał oddać manuskryptu, pisałbym ją do dzisiaj – wyznał autor.
Była też mowa o „Stanach splątanych” i o „Zespołach napięć”. Ciekawych historii dowiedzieli się zebrani o książce „Bikini” i jej bohaterach – pasjonatach fotografii, których los połączy w zbombardowanym Dreźnie. Wspominano „Grand” i „Gate” i książki dla dzieci m.in. fenomenalne „Uczucia. Dziecinne opowieści o tym, co najważniejsze” czy „O siedmiu krasnoludkach, które nigdy nie spotkały królewny Śnieżki. I inne prawdziwe opowieści”, napisane wspólnie z żoną Eweliną Wojdyło. Podobnie jak książka reporterska, „Nowa Zelandia. Podróż przedślubna”, którą m.in. można było nabyć w Pile.
Pisarzowi gratulował starosta pilski Rafał Zdzierela, a licznie zebrani wielbiciele prozy J.L. Wiśniewskiego ustawili się w długiej kolejce po autografy.
eKi
Napisz komentarz
Komentarze