- Nasza córka, Maja, stanęła przed najtrudniejszym wyzwaniem swojego życia – walką z nowotworem mózgu – czytamy na portalu pomagam.pl. W ten sposób rozpoczyna się dramatyczna opowieść matki i apel o pomoc w zebraniu środków na leczenie córki.
Dziewczynka zawsze była zdrowa. Wszystko zmieniło się, gdy zaczęła mieć problemy ze wzrokiem.
- Zdecydowaliśmy się na wizytę u okulisty prywatnie, ponieważ na wizytę w ramach NFZ musielibyśmy czekać do 2026 roku. Lekarz przepisał krople z atropiną, które miały przygotować Maję do badania. Jednak już po dwóch dniach ich stosowania Maja zaczęła skarżyć się na silne bóle głowy i wymioty.
Okulista zareagował szybko - zalecił okulary i stwierdził uczulenie na atropinę. Niestety, objawy nie ustępowały. Kolejna wizyta u lekarza rodzinnego zakończyła się skierowaniem do szpitala w Pile. Tam wykonano badania krwi i moczu, ale stan Mai stale się pogarszał. Lekarze zdecydowali o wykonaniu tomografii. Wyniki były druzgocące – guz mózgu.
- Wieczorem tego samego dnia otrzymaliśmy informację, że natychmiast zostaniemy przewiezieni do Poznania, gdzie czekali na nas najlepsi specjaliści. W ciągu kilkunastu minut spakowaliśmy się i ruszyliśmy karetką, a mój mąż jechał za nami samochodem. Droga była jak w transie – nie pamiętam rozmów z ratownikami, ani momentu, gdy znaleźliśmy się na oddziale. Łzy, strach i poczucie bezsilności były wszechogarniające.
W Poznaniu lekarze wykonali rezonans, który potwierdził obecność guza. Nie byli jednak pewni jego dokładnego umiejscowienia – podejrzewali, że może znajdować się przy pniu mózgu, co oznaczałoby, że nie da się go usunąć w całości.
- Operacja trwała siedem godzin. Neurochirurdzy wykonali niesamowitą pracę, a pod koniec zabiegu usłyszeliśmy od pani doktor, że guz został prawdopodobnie usunięty w całości. Potwierdzenie miało nadejść po kolejnym rezonansie. Widok Mai po operacji był dla mnie wstrząsający. Leżała na oddziale intensywnej terapii, podłączona do maszyn, które oddychały za nią. Bałam się ją dotknąć, żeby przypadkiem nie zrobić czegoś źle. Dopiero trzeciego dnia Maja została wybudzona. Mimo krótkich odwiedzin poczułam ogromną radość, gdy mnie rozpoznała. Myślałam, że najgorsze mamy za sobą, ale rzeczywistość była inna.
Po kilku tygodniach rodzice Mai otrzymali wynik badań guza. Diagnoza: glejak III stopnia. Słowa lekarzy brzmiały jak wyrok. Rodzice zaczęli szukać informacji na temat choroby w internecie. Przed ich oczami przewijały się przerażające statystyki i historie innych dzieci chorujących na glejaka.
- Nasza walka trwa. Po operacji pojawiły się komplikacje – wyciek płynu mózgowo-rdzeniowego, który wymagał kolejnych zabiegów. Próby powrotu do domu kończyły się niepowodzeniem, a każda kolejna podróż do Poznania była pełna stresu. Mimo wszystko, tam zawsze czekały na nas cudowne pielęgniarki i lekarze, którzy walczą o życie naszej córki.
Obecnie maja leczona jest na oddziale onkologicznym. Otrzymała już pierwszą chemię. Dziewczynce można pomóc w leczeniu poprzez wsparcie finansowe za pośrednictwem strony: Zrzutka na Maja Walczy z Nowotworem Glejak - Olimpia Janiak | Pomagam.pl.
Napisz komentarz
Komentarze