Trudno powiedzieć o co się pokłócili, bo znamy tylko jedną wersję wydarzeń. Jak twierdzi Andrzej Czerwonka, niesnaski między nim, a sąsiadem – rolnikiem, trwały od pewnego czasu. Zdaniem mężczyzny trudno powiedzieć o co sąsiad wiecznie miał do niego pretensje. Do kulminacyjnego momentu doszło jednak jakiś czas temu, kiedy Andrzej Czerwonka robił oprysk rzepaku na swoim polu.
- Wjechałem na swoje pole i rozłożyłem opryskiwacz. Zauważyłem, że niedaleko mnie, na drodze gminnej, dwóch mężczyzn wykonuje jakieś prace koparką i traktorem. Jechałem przez pole. Zrobiłem jedno okrążenie i musiałem przejechać obok tych panów. W tym samym czasie jeden z nich trochę wjechał koparka w mój rzepak. Zwróciłem mu uwagę. Oboje podbiegli do mnie i zaczęli krzyczeć. Byłem zaskoczony ich reakcją!– relacjonuje Andrzej Czerwonka.
Dalej akcja potoczyła się jak w najbrutalniejszym filmie akcji. Między rolnikami zaczęły się potyczki słowne, a nawet doszło do rękoczynów.
- Zaczęli mnie bić, szarpać i dusić. Ale jakoś się uwolniłem i odeszłam – dodaje Andrzej Czerwonka. Nie trwało to jednak długo. Jakiś czas później, między rolnikami, ponownie doszło do awantury.
- Tym razem nie zdążyłem zareagować. Przeciągnęli mnie pod koparkę i spuścili na moje nogi łyżkę. Moje nogi wręcz wgniotło w ziemie. Łamało mi kości. Wszystko trzaskało – opowiada poszkodowany rolnik. – Podnieśli łyżkę i chcieli ją jeszcze raz spuścić na moje nogi, jednak udało mi się wyczołgać.
***
Na szczęście całe zdarzenie widzieli przypadkowi mieszkańcy wsi, którzy natychmiast przybiegli na miejsce zdarzenia i zaczęli rzucać kamieniami w koparkę. W tym czasie Andrzej Czerwonka czołgał się w stronę opryskiwacza aby znaleźć schronienie. Sprawcy zaczęli uciekać… Mieszkańcy wezwali pogotowie i policję, po czym rzucili się w pościg za mężczyznami. Dzięki temu udał się ich schwytać. Oboje trafili do aresztu. Okazało się, że rolnicy, to ojciec (58 lat) i 20-letni syn. Młodszego zwolniono i puszczono wolno. Starszy w areszcie zostanie trzy miesiące. Choć nie przyznaje się do winy, i twierdzi, że działał w obronie koniecznej, to jednak postawiono mu zarzut spowodowania ciężkich obrażeń ciała.
***
Stan, w którym 32-latek trafił do szpitala był na tyle poważny, że bezpośrednio zagrażał jego życiu. Obie nogi miał złamane, w tym mowa o złamaniu otwartym. Poza tym jedna noga była całkowicie zmiażdżona.
W szpitalu Andrzej Czerwonka spędził ponad dwa tygodnie i przeszedł dwie poważne operacje. Teraz jest już w domu, całkowicie zdany na opiekę żony, bo nogi nie wygoją się szybko, i przez ten czas musi poruszać się o balkoniku. O pracy w polu w ogóle nie ma mowy, zarobek stanął w martwym punkcie, na dodatek przed mężczyzną długo miesięczna, kosztowana rehabilitacja. Nie wiadomo czy rolnik odzyska pełną sprawność w obu nogach. Zdecydują o tym najbliższe tygodnie. Poza tym – jak dodaje jego żona, Anna – rodzina znajduje się pod opieką psychologa.
- Jeden ze sprawców jest na wolności. To agresywny człowiek. Boimy się wyjść z domu. Poza tym nie wiemy jak potoczą się losy drugiego z nich. Mamy nadzieję, że trafi do więzienia – mówi kobieta.
(es)
Czytaj także w bieżącym wydaniu TN
Napisz komentarz
Komentarze