Ustawa dezubekizacyjna karze i poniewiera wszystkimi, jak leci, niezależnie od zasług lub przewin. Pewne jest tylko jedno. Nie dotyczy prawdziwych ubeków, albowiem w zdecydowanej większości przypadków, ci których ewentualnie można by karać, już nie żyją, bo szczyt swojej kariery mieli w latach 40-tych i pierwszej połowie lat 50-tych. Teraz jedyne, co po nich zostało, to napis na płycie nagrobnej. W tym miejscu warto przypomnieć, że Urząd Bezpieczeństwa Publicznego został zlikwidowany 7 grudnia 1954 r. Optymistycznie zakładając że służyli w nim tylko 20 latkowie, to w roku 2017, jeśli żyją, to mają co najmniej 83 lata. Kłamstwo tkwi więc w samej nazwie ustawy.
*
Konsekwencje złej sławy Urzędu Bezpieczeństwa, ponoszą teraz ludzie przypadkowi, bardzo często o wiele lepsi Polacy od tych, którzy wymyślili tę ustawę. Pokarani za niebezpieczną służbę dla ojczyzny zostali między innymi ci. co ryzykowali zdrowie i życie w Iraku i Afganistanie, a nawet ci, którzy uczestniczyli w słynnej operacji Samum i uratowali amerykańskich dyplomatów z Iranu, Wielu z nich zginęło, a teraz ich rodziny zapłacą za to, że ich mężowie lub synowie służyli w niewłaściwej jednostce. Zamiast bowiem bohaterami, którzy życie swe poświęcili obronie interesów Polski, okazali się "ubekami" i zdrajcami.
Ukarani zostali także ci, co łapali gwałcicieli i morderców oraz ci z BOR, co chronili władzę. Zemsta nie ominęła oczywiście tych, co służyli w różnych służbach bezpieczeństwa, bo niezależnie od nazwy i epoki, zawsze jakieś służby bezpieczeństwa być muszą tak długo, póki jest kraj, którego interesy należy chronić.
Ofiarami dezubekizacji są też lekarze, bo mieli nieszczęście pracować nie w tym szpitalu co trzeba, a nawet ci co grali w piłkę nożną, Trener Górski gdyby dożył tej chwili, dowiedziałby się z pewnością, że jest wstrętnym ubekiem i musi od teraz wegetować za 800 złotych emerytury. Los taki dotknął także niektórych z jego "Orłów"
Do jednego wora wrzucono domniemanych przestępców i tych, którzy byli oddanymi Polsce patriotami. A wszystko to nie tylko z zemsty, ale także dla pół miliarda złotych, bo tyle oszczędności na emeryturach spodziewa się ZUS.
*
Dezubekizacja to nie tylko kwestia emerytur "ubeckich". To w zamyśle proces reedukacji społeczeństwa w stylu maoistycznej rewolucji kulturalnej, sprowadzający się do eliminacji wszelkich elementów szkodliwych według oceny władzy.
W sejmie leży gotowa już ustawa dotycząca emerytur wojskowych. Służba w organach bezpieczeństwa państwa wyklucza także pracę w skarbówce. Funkcjonariuszy z przeszłością w SB i innych strukturach PRL pozbywa się także Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Za dezubekizację zabierają się nawet włodarze polskiego sportu. W zarządach związków sportowych, a mamy ich w Polsce około siedemdziesięciu, wedle węchu ministra sportu, aż roi się od byłych funkcjonariuszy „organów bezpieczeństwa PRL”. Minister wymyślił więc takie oto rozwiązanie, że tych byłych funkcjonariuszy aparatu represji, zastąpią aktualni funkcjonariusze aparatu represji. Jak się wkrótce okaże, ci aktualni funkcjonariusze, to również byli funkcjonariusze, tyle że teraz zapisali się do PiS, a więc są pod szczególną ochroną.
*
Dezubekizacja to tragedia dla dziesiątek tysięcy ludzi którzy rzetelnie i z oddaniem wykonywali swą pracę dla niepodległej Polski, choć w przeszłości mieli epizod pracy w poprzednim ustroju. Nie jestem mściwy, ale chciałbym dożyć czasów, gdy nastąpi "dekaczyzacja" Polski, a wtedy pogadamy o samopoczuciu tych, którzy dziś z takim oddaniem krzywdzą niewinnych ludzi, stosując barbarzyńską zasadę odpowiedzialności zbiorowej.
Zbigniew Noska
www.noska.pl
Napisz komentarz
Komentarze