Film „Loving Vincent” („Twój Vincent”) Doroty Kobieli i Hugh Welchmana – przy którym pracowali także związani z naszym regionem artyści - otrzymał nominację do Oscara!!!
Te liczby padały już niejednokrotnie. Ale warto je przypomnieć, by uzmysłowić sobie wyjątkowość tego obrazu: Od chwili pojawienia się pomysłu na film do jego premiery minęło 10 lat. Malarska część projektu zajęła prawie 3 lata. Do powstania ponad 80-minutowego filmu artyści malarze musieli namalować 65 tysięcy malarskich klatek! Każda została namalowana ręcznie w technice olejnej i naśladuje styl Vincenta van Gogha. To 12 obrazów na sekundę! Oglądając film, widzimy jak ożywają na ekranie postaci z płócien mistrza: listonosz Roulin, doktor Gachet, widzimy mieniące się w słońcu wnętrze Żółtego Domu w Arles, podglądamy jak miejscowi odwiedzają kawiarnię w miasteczku… To pierwsza pełnometrażowa animacja malarska. Opowiada o życiu i tajemniczej śmierci malarza holenderskiego Vincenta van Gogha. Na ten niezwykły i… szalony wręcz pomysł wpadła malarka Dorota Kobiela.
Jak to zrobiono? Najpierw nakręcono tradycyjne ujęcia do filmu z udziałem aktorów, następnie wyświetlano na płótnie pojedyncze kadry, które artyści klatka po klatce odmalowywali, by stworzyć ujęcie. Robiło to 125 malarzy z 20 krajów - 65 z Polski, 60 z zagranicy. Zużyli 3 tys. litrów farby… Efekt przeszedł wyobrażenia.
Czy jeszcze kogoś dziwi ta oscarowa nominacja??!
***
We wtorek, 23 stycznia, transmisję z ogłoszenia oscarowych nominacji Akademii, twórcy „Twojego Vincenta” oglądali w Sopocie - wspólnie z reżyserami Dorotą Kobielą i Hugh Welchmanem. Emocje sięgały zenitu! „Coco”… „Ferdinand"… „Dzieciak rządzi”… „The Breadwinner” i jest!!! „Loving Vincent” – padło w końcu z ust prowadzącego! Strzeliły szampany, a radości, okrzykom, uściskom i łzom szczęścia nie było końca! Pospały się gratulacje: rozdzwoniły się telefony, schodziły setkami smsy, messenger „grzał się” we wszystkich smartfonach..
Film powstał dzięki niezwykłej determinacji i poświęceniu jej twórców. Pracowali niezwykle ciężko na ten sukces. Trzy lata w zamkniętych pomieszczeniach, bez światła słonecznego, w małych boksach 2/2,5 m. – Początkowo po 8 godzin dziennie, ale im bliżej finału, tym dłużej, nawet po 12-15 godzin, 6 dni w tygodniu… – mówiła na spotkaniu w Pile Anna Kluza, supervisor produkcji.
Robert Gulaczyk, odtwórca roli Vincenta van Gogha: - Kiedy dostałem pierwsze informacje o tym, że to film animowany i że mam zagrać w tym filmie, ponieważ jestem podobny do van Gogha, pomyślałem w duchu: na cholerę im aktor, skoro to film animowany?! Nie miałem wyobrażenia, jak to ma wyglądać, bo przecież do tej pory nie robiło się takich rzeczy! A gdy obejrzałem pierwsze materiały z filmu, nie maiłem już żadnych wątpliwości, że ta rola aktorska jest tu bardzo ważna, bo te wszystkie emocje w tym filmie widać. Wszystko przeszło do filmu: drobna łza w oku, półuśmiech, rodzaj zawstydzenia… Malarze czerpali z nas, starali się oddać to, co było na naszych twarzach i przetworzyli to malarsko. To naprawdę niezwykłe dzieło!
I ta niezwykłość została właśnie nagrodzona.
- Dorota, kocham cię, powinnaś być dumna z tego, co osiągnęłaś! Jestem tak szczęśliwy, że uczestniczysz w tej niesamowitej podróży! – napisał na FB do swojej żony, reżyser filmu, Hugh Welchman (współtwórca obrazu) po ogłoszeniu nominacji.
***
Przy filmie pracowali także artyści z naszego, pilskiego regionu: wspomniani już Anna Kluza – malarka i rzeźbiarka z Nowego Buczka w gminie Lipka oraz aktor Robert Gulaczyk – pochodzący z Trzcianki, związany z legnickim Teatrem im. Heleny Modrzejewskiej. Ania była supervisorem produkcji (odpowiadała m.in. za testowanie i szkolenie malarzy, a potem za nadzorowanie ich pracy) i która także zrealizowała kilka najbardziej ambitnych klatek filmu (malowała je i animowała). To także ona namalowała obraz, który pojawił się w trailerze, na bilbordach i plakatach promujących film, a który przedstawia odwracającego się Vincenta. Czyli… Roberta Gulaczyka, którego wybrano do roli van Gogha.
Anna Kluza: - Jakie emocje towarzyszą tak wielkiej rangi wydarzeniu jak przyznanie nam oscarowej nominacji? Są nie do opisania!! Oczywiście czuje się ogromną radość i euforię! Film nasz stworzyli utalentowani ludzie, którzy uwierzyli w wyjątkowość tego projektu. Z pasją i miłością malowali film klatka po klatce. Uhonorowanie naszej pracy przez Akademię jest wyjątkowym wyróżnieniem, a ja jestem bardzo dumna, że jestem częścią czegoś, co ma szansę na trwałe zapisać się w historii kina.
***
Gratulujemy sukcesu twórcom filmu, Dorocie Kobieli, Hugh Welchmanowi, całej produkcji, Ani i Robertowi. O statuetkę w kategorii pełnometrażowy film animowany walczą także wymienione już wyżej filmy: "Coco" (który otrzymał już nagrodę Golden Globe Awards - Złoty Glob), "Fernando", "The Breadwinner" oraz "Dzieciak rządzi". Ale Oscar – w naszej opinii – należy się bezapelacyjnie filmowi „Loving Vincent”. To dzieło wyjątkowe, jakiego nikt dotąd nie stworzył i jakiego najpewniej nikt już nigdy nie stworzy! Nikt już nie podejmie się bowiem animacji malarskiej na taką skalę, tj. w filmie pełnometrażowym, pracy wręcz benedyktyńskiej, mając świadomość, że.. PRZECIEŻ TO JUŻ BYŁO! PRZECIEŻ BYŁ JUŻ „LOVING VINCENT”… Disneyowskich produkcji będą natomiast jeszcze setki. To „Loving Vincent” zapisuje się właśnie na najważniejszych kartach historii kina.
A oscarowa Gala – w niedzielę, 4 marca…
Edyta Kin
Napisz komentarz
Komentarze