- Czułem jak padam z nóg, a na dodatek mała liczba przeszkód nie pozwoliła mi nadrobić czasu nad biegaczami. Ostatecznie zająłem 10 miejsce, ale jestem bardzo zadowolony – mówi nam Marcin.
Marcina Ćwirzenia naszym Czytelnikom nie trzeba zbytnio przedstawiać. Od 2 lat zakochany w biegach survivalowych, trener i założyciel klubu biegowego Wolf Team w Trzciance. Zasłynął ostatnio pokonując RUNMAGEDDON SAHARA – wieloetapowy ekstremalny bieg terenowy, którego trasy prowadzą przez tereny pustynne, na obrzeżach pustyni Sahara w południowym Maroku. Poza tym startuje w ekstremalnych zawodach prawie co tydzień. Teraz prześledziliśmy jego wyczyny w Poznaniu i w Ustce.
W Poznaniu występ miał niezwykle udany. Na najciekawszych terenach okolicy tj. Malta Ski, Lasów Miejskich czy Term Maltańskich, usytuowana trasa SURVIVAL RACE była mocno zróżnicowana.
- Dla mnie to był wspaniały, owocny weekend. Dwa dni biegów. W obu znalazłem się w ścisłej czołówce – podkreśla Marcin
Pierwszego dnia, w formule Machin (12 km plus 50 przeszkód) był pierwszy. Nazajutrz (Warior 7 km 30 przeszkód) był drugi.
- W formule Warior walczyłem od początku jednym z najbardziej znanych biegaczy w naszym kraju - Rafała Kaszę ambasadora Reeboka. Udało mi się dogonić i pokonać na ostatniej najtrudniejszej przeszkodzie – rampie – zadowolony jest Marcin.
W Poznaniu musiał się zmierzyć nie tylko z rywalami i wysoką temperaturą, ale także z pionowymi ścianami, zasiekami czy z drutem kolczastym. Były na trasie wspinaczki po linie, podbiegi, wiązki elektryczne, wilcze doły, wspomniana rampa i szereg innych rzeczy.
Osiągnięty wynik w Poznaniu zmobilizował naszego wojownika na tyle, że nie oparł się kolejnemu wyzwaniu, które stanowił Mud Max Dolina Scharlotty – Ustka 2018.
Tu jednak niespodzianka. Z trasy 12 km zrobiło się 22!!! – Co by nie mówić był to dla mnie był szok. Przygotowany byłem na 12 km, max do 16 km i tak rozkładałem siły. W rezultacie, przy 30 stopniach przez pola, w pełnym słońcu, na ostatnich 2 km przez plaże straciłem trzecią pozycję – ubolewa Ćwirzeń.
- Czułem jak padam z nóg, a na dodatek mała liczba przeszkód nie pozwoliła mi nadrobić czasu nad biegaczami. Ostatecznie zająłem 10 miejsce, ale jestem bardzo zadowolony – kończy Marcin.
Reklama
Wojownik z Wolf Team
Najpierw miał prawdziwe SPA, z kąpielami błotnymi na łonie natury włącznie! Potem ,,zabiły” go dodatkowe kilometry na Mud Max Dolina Scharlotty!
- 14.06.2018 09:15 (aktualizacja 02.08.2023 10:49)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze