Promocja książki „Witkacy w Chodzieży” miała bardzo bogatą oprawę. Chodzieski Teatr Próbownia pokazał spektakl „Wariat i zakonnica”, a tłumnie zebrani chodzieżanie i goście z regionu mieli okazję sfotografować się przy stoliku, przy którym Witkacy grywał w szachy, a także z „oryginalną kopią” obrazu mistrza! Atrakcją była wystawa zdjęć obrazująca pobyt Witkacego w Chodzieży, czyli… tytułowy rejab autorstwa Przemysława Oziemblewskiego.
- Ta sala nie pamięta takich tłumów .. – mówił starosta Mirosław Juraszek witając przybyłych na promocję książki i na spektakl Witkacego do Chodzieskiego Domu Kultury. Faktycznie, zajęto kilkaset miejsc sali kinowej co do ostatniego, ale i miejsc stojących zaczynało brakować! Było to niewątpliwie wielkie wydarzenie kulturalne dla Chodzieży.
- Książkę kończymy rejabem chodzieskim. To – czytając od tyłu BAJER – dowcip, inscenizacja. Witkacy proste słowa, myśli próbował zakodować, kryptonimem je podać, bardzo często przestawiał sylaby, komplikował, co zresztą mocno uwidocznione jest w jego listach. Stąd mamy rejab – mówił Roman Grewling, autor książki.
Pomysł rejabu chodzieskiego zrodził się w jego głowie ok. 10 lat temu, gdy zaczynał pracę nad publikacją, podczas wizyty w Krakowie na targach książki. – Zobaczyłem w tłumie Witkacego! Podchodzę do człowieka i mówię: Czy pan wie, że jest pan niezwykle podobny do Witkacego? – Wiem! – odpowiedział mi. – A wie pan, że piszę książkę o Witkacym i że pan w niej będzie? – Teraz już wiem – powiedział. Tym człowiekiem okazał się Jan Krajewski, prezes Związku Bibliotek Polskich. Zaprosiłem go do Chodzieży. Zrobiliśmy sesję zdjęciową. Zdjęcia wyszły tak piękne, że musieliśmy je trochę postarzyć… - mówił ze śmiechem R. Grewling.
Rzeczywiście, fotografie „starej” Chodzieży ze Stanisławem Ignacym Witkiewiczem w roli głównej, są piękne. A co do wcielającego się w rolę artysty Jana Krajewskiego – można się pomylić! Witkacy jak żywy!
Atrakcją promocji był także obraz „Dwie głowy” Witkacego. „Oryginalna kopia” – jak mówi o nim Grewling – została namalowana przez chodzieskiego artystę Alfreda Aszkiełowicza i ma 35 lat..
- Kiedyś odwiedził mnie pewien Francuz i zamówił kopię tego obrazu. Nie namalowałem go z miłości do Witkacego, ani z inspiracji jego twórczością… Po prostu miałem takie zmówienie. Ale, niestety, Francuz nie zgłosił się po tę kopię – opowiada A. Aszkiełowicz. - Roman napisał książkę i przy okazji nabył obraz. Myślę, że sprawa zakończyła się interesująco…
Zainteresowanie budził także stolik szachowy, przy którym Witkacy grywał w szachy ze Szczepanem Wojtasikiem. Gościem spotkania był syn Szczepana, Henryk Wojtasik, chodzieżanin z urodzenia, były prezydent Piły i były starosta wałecki, który powiedział: - Urodziłem się w Chodzieży prawie 90 lat temu i cokolwiek by pan Roman nie powiedział, ja Witkacego nie znalem… Miałem zaledwie 4 lata, gdy tu przyjeżdżał… Niemożliwe, bym go pamiętał – mówił.
Podczas promocji o Witkacym opowiadała m.in. profesor Zofia Grabowska - Andrijew, chodzieska poetka, która nie może wybaczyć rajcom miejskim Chodzieży, że nie wykupili portretów Witkacego z kolekcji Biruli – Białynickiego. Kolekcję sprzedawał syn Teodora, Michał.
- Witkacy malował portrety zarówno Białynickich – całej rodziny, najczęściej jednak Biruli i jego żony. Ale to wybitny artysta, a takich zwykle odrzucany. Ludzie lubią sztukę, do której się przyzwyczaili, a najlepiej oleodruki sprzedawane na targowiskach. Stąd chodzieżanie nie docenili jego Firmy Portretowej, a każdy w czasie jego wizyt mógł sobie za ok. 50 zł taki portret zamówić. Mielibyśmy wspaniałą galerię portretów społeczeństwa mieszkańców Chodzieży i byłaby ona może wtedy w Chodzieży, a nie w Słupsku. Bo wszystko co zostawił Białynickim Witkacy zostało sprzedane do Słupska i to Słupsk szczyci się dzisiaj galerią portretów Witkacego. A nie są to przeciętne portrety… - mówi Z. Grabowska – Andrijew.
Elementami promocji książki były: spektakl autorstwa Witkacego „Wariat i zakonnica” wg chodzieskiego Teatru Próbownia – kapitalnie przygotowany i zagrany (więcej na FB/Wokół kultury), film o Witkacym, a także koncert w wykonaniu Jakuba Herforta. Na spotkanie przybyło wielu gości, m.in. wspomniany Henryk Wojtasik, o. Eustachy Rakoczy, dr Jerzy Sapuła, autor książki o Sanatorium Kolejowym w Chodzieży, którego wspomnienia wypełniły drugą część wydarzenia.
***
- 20 już lat wydaję książki, wydałem ich ponad sto. Z niektórymi autorami zżyłem się i zapamiętałem ich w szczególny sposób – m,in. Romana Grewlinga. To piąta książka, którą razem wydajemy. Dotąd miałem go za statecznego historyka, teraz pracując nad tą książką zauważyłem, że on przejmuje niektóre cechy Witkacego! – mówił wydawca Edmund Wolski - Gdybym nie wyznaczył terminu, w którym książka musi iść do drukarni, proces twórczy trwałby jeszcze i trwał - tak trudno było Romanowi rozstać się z Witkacym… Mamy piękne dzieło. Mogę już zapowiedzieć, że na fali tejże publikacji, spróbujemy z Romanem w pilskiej Galerii BWA zorganizować wystawę dzieł Witkacego. Spróbujemy je z Słupska przywieźć do Piły i na taką wystawę już państwa zapraszamy – zapowiedział E. Wolski.
- Wernisaż planowany jest wstępnie na 16 lipca – mówi Roman Grewling. Trzymamy kciuki za powodzenie tego planu - byłoby to dla Piły i regionu niezwykła kulturalna uczta!
Edyta Kin
Napisz komentarz
Komentarze