- Poświeciłem całą sobotę na to wydarzenie. Przygotowałem dzieci i żonę. Byliśmy przed rokiem. Podobało nam się. Teraz czuje się oszukany, jestem zniesmaczony! Takich jak Pan Witold w sobotnie popołudnie, na stadionie przy Bydgoskiej w Pile, były setki. Wielu, którzy opuszczali obiekt żużlowy, psioczyło niemiłosiernie.
Długo oczekiwany finał Złotego Kasku, w wielką sobotę, z przyczyn niejednoznacznych, się jednak nie odbył.
Wielu mówi o skandalu, inni winą obarczają dwóch finalistów ZK, część mówi o zmowie i buncie …
Piła po raz drugi miała być gospodarzem finałowego turnieju o Złoty Kask. Apetyty były naostrzone. W zeszłym roku na tym torze tryumfował były polonista Jarosław Hampel.
Nic nie zapowiadało skandalu jakim zakończył się planowany event.
Jeszcze na kilka dni przed finałem zawodnicy, którzy trenowali na pilskim obiekcie, w samych superlatywach wypowiadali się na temat stanu pilskiego obiektu.
W dniu meczu, od 8 rano, nikt nie miał zastrzeżeń. Ba, sędzia i komisarz w książce toru podpisali tor jako regulaminowy.
Im bliżej zawodów robiło się gorąco.
Przyczynkiem niezadowolenia zawodników - brylowali Woźniak i Pawlicki - był m.in. zbyt mocno odkryty krawężnik. Oliwy do ognia miał dolać Piotr Świst, który wyznaczony był do komentowania wydarzenia dla jednej stacji TV.
W efekcie, po wielu rozmowach zawody odwołano.
- Polonia Piła nie ponosi winy za tą sytuację – odważnie mówi nam Remigiusz Kaja. - Jeśli będziemy mogli upublicznić książkę toru, to od razu to zrobimy.
Czekam jeszcze na opinię prawnika. Braki na krawężniku? Nawierzchni jest mało, to fakt, ale GKSŻ wie o tym od dawna. Ten krawężnik 2 lata tak wygląda
i zawody były kilkanaście razy, Złoty Kask, także w zeszłym roku – dodaje wiceprezes pilskiego klubu.
- Protestował Pawlicki i Woźniak, który kilka dni temu tu trenował. I pasowało mu wszystko. Uwag nie miał. Sędzia zgodnie z regulaminem uznał, że tor jest ok i nakazał początek zawodów. Zawodnicy odmówili. Nie dziwię się, że ludzie się bardzo zdenerwowali – dodaje Kaja.
Coś w tym wszystkim grubymi nićmi jest szyte. Trener kadry Marek Cieślak mówił, a by się ubierać się i zapier …
- Nikt z tych protestujących nawet motorów nie grzał – podkreśla Kaja.
Precedens zaistniał właśnie w Pile. Inni mówią o skandalu. Jak zwał tak zwał. Kilka tysięcy ludzi zrobiono na szaro.
Wizerunek, już i tak bardzo nadszarpnięty, pilskiego klubu, ucierpiał i to bardzo, mimo, iż Polonia organizatorem Złotego Kasku nie była!
Napisz komentarz
Komentarze