Skąd w ludziach biorą się takie pokłady determinacji, aby do takich wyczynów poświęcić wiele tygodni wyrzeczeń?
Gdzie leży kraniec wytrzymałości ludzkiej? Dziś dla wielu nie wystarczy zaliczyć półmaraton, maraton, udanie zakończyć runmagedony czy ironmeny. Ludzie szukają cały czas nowych wyzwań, udowodnienia swojej sily, pokonania własnych słabości lub, jak w przypadku dyrektora ZS nr 1, jest to ,,zwykła adrenalina”, pasja działająca jak narkotyk.
Jacek Sikorski, na dzień szefujący oświatowej placówce tzw. ,,Mechanika” dziś już Zespołowi Szkół nr 1 w Pile, to nie rzucająca się w oczy postać. Jak bliżej się jednak przyjrzymy to osoba nietuzinkowa jednak. W przeszłości futbolista, zakochany dziś w pływaniu i systematycznym pokonywaniu coraz to nowszych wyzwań.
A tych zbyt wiele nie miał, ale za to jakie! W sumie ma rację, że wszystko to sporo go kosztuje, a finanse takiej zabawy są przerażające dla szeregowego pracownika sfery budżetowej …
Gdy trzy lata temu opowiadał mi o ciężkim boju na Łemkowyna Ultra-Trail, miałem ciarki na plecach. Mówiłem wówczas: po co ci to chłopie! A on mi wyjechał z tekstem Ernesta Hemigwaya:
„Zrób na trzeźwo to, o czym opowiadasz, że zrobiłbyś po pijaku. To cię nauczy trzymania gęby na kłódkę”.
A niebawem zaliczył też Diablaka - ekstremalny triathlon górski w Beskidzie Śląskim i Żywieckim, wchodzący w skład Beskid Extreme Triathlon Series. To taki ,,mały” dystans 3,8 km pływania w Jeziorze Żywieckim, 180 km na rowerze – dwie pętle ze wspinaczką na Kubalonkę i Przełęcz Salmopolską z przewyższeniem 3200 metrów oraz 44 km biegu górskiego na szczyt Babiej Góry!
A Łemkowyna Ultra – Trail była świetnym przetarciem, egzaminem charakteru, próbą, która nie miała nic wspólnego z radosnym pląsaniem dzieci w błotnych kałużach, które czasami oglądamy w necie z uśmiechem na twarzach.
- Dla tych, co pójdą drogą Łemkowyny, mają raczej strofę szanty – „ściągnijcie flagę w dół, uszyjcie worek mi, dwie kule przy nogach, ostatni ścieg bez krwi, no i - dziewięć sążni wody i sześć błota stóp, sześć błota stóp…. Opowiadał wówczas Sikorski.
,,To wprawdzie hardkorowy temat, ale biegi ultra to już dzisiaj żadna nowość. Te kojarzone z górską przyrodą, ekstremalnie wybitnie, przede wszystkim. Jest już tyle ludzi na świecie, którym nie wystarcza zwykłe bieganie na 10, 20 czy 40 km, którzy ciągle szukają czegoś nowego, przygotowują się do co raz ekstremalnych wyzwań.
Trasa to taki czyściec bez końca! Ni liczył czasu, bo on nie był najważniejszy (Sikor zaliczył dystans w ponad 32 h), ale ulga kiedy mógł powiedzieć Mamy to!""
Diablak to już inna ,,Bajka” Tak! Na szczycie jest wielka kamienna kopa, która według legendy jest pozostałością po zniszczonym zamku samego diabła …
Realistycznie Diablak to triathlon, taki Beskid Extreme Traithlon
Diablak, określany mianem najtrudniejszego triathlonu rozgrywanego na terenie Polski.
Ale co to dla Sikorskiego. Poskromił Diablaka. Takie tam wpław 4-kilometrowej trasę Jeziorem Żywieckim, 180 kilometrowa trasa rowerem i ,,jedynie” 44 km. biegu.
Limit czasowy wynosił 17,5 h. Nie wszyscy się zmieścili. Sikorski zaliczył Diablaka. Ale kontuzja odniesiona w szkole, w dzień samorządności, dała znać o sobie.
Myślami wybiegał już dalej.
Na jego horyzoncie była ,,HardaSuka”
*
Sikorskiego organizatorzy ,,Hardej” nie musieli zachęcać słowami: ,,Myślisz, że jesteś z żelaza, bo udało Ci się kiedyś ukończyć jakiegoś Ajronmena czy InnegoMena? Nie jesteś!
Sprawdź się z HardąSuką, która udowodni Ci czym jest PRAWDZIWA STAL..."
Ci co się sprawdzili mieli do pokonania 5 km pływania w Zalewie Orawskim, 225 km jazdy na rowerze po górskich szosach i do tego 55 km biegu przez Tatry.
Dla zwykłego zjadacza chleba to program na jakiś tydzień aktywnego wypoczynku… Limit czasowy wynosił 30 godzin.
Sikorskiego znajdujemy w komunikacie organizacyjnym na 33 miejscu z czasem 29,46
Przed startem mówił: Harda Suka. Wow! Jak to brzmi wspaniale i prowokująco! Z jednej strony poprawność polityczna pogwałcona, z drugiej zapowiedź nieoczekiwanego i nieugiętego. Działają na mnie te nazwy – śmieje się dziś Sikorski.
O impulsy skłaniające go do – jak to sam określa – ,,chlaśnięcia Suki” nie pytam. To z góry wiadome.
Ale warto zauważyć jeden szczegół. Ów ,,młodzieniec” na początku sierpnia ukończy 50 lat. To takie przekroczenie półwiecza, zasługujące na coś wyjątkowego.
Podejrzewam, że eksplozja wyobraźni wywołana samym brzmieniem słów ,,HardaSuka” była wystarczającym czynnikiem do realizacji tego wyzwania.
HardaSuka to jeden z najbardziej elitarnych triatlonów na świecie, a z pewnością najtrudniejsza tego typu impreza w Polsce i w całej Europie.
Sikorskiego cenimy nie tylko za takie wyczyny!
Napisz komentarz
Komentarze