Skompletowany przez niego zespół przez wielu typowany był jedynie do walki o utrzymanie się w najwyższej lidze rozgrywkowej, a pilanki okazały się jednak zaskoczeniem i nie tylko nie martwiły się o spadek, ale zakończyły rundę zasadniczą w czołowej ósemce.
Niebawem jednak siatkarską Piłę obiegła informacja, że Mirosław Zawieracz, ze względów rodzinnych odchodzi z PTPS.
W końcu Mirosław Zawieracz dotrzymał słowa i porozmawiał ze mną.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, iż wcale nie chodziło o względy rodzinne…
- Absolutnie nie. Chodziło min oto, że mam ciężko chorych rodziców i w powiazaniu z okolicznościami towarzyszącymi taką podjąłem decyzje. Nie zamykałem oczywiście sobie drogi na powrót. Tak przynajmniej umówiliśmy z ówczesnym prezesem.
Ale prezesa Radosława Ciemięgi nie ma już wśród nas!
- Niestety…
Co więc dzisiaj łączy jeszcze trenera Zawieracza z Piłą?
- Mieszkanie tu mam. Z mojej strony nie mam sobie nic do zarzucenia jeżeli chodzi o atmosferę w zespole. Wykonywałem swoje obowiązki zawsze starannie co miało przełożenie na wyniki i to zarówno drużyny jak i indywidualne.
Ale niektóre siatkarki mówią inaczej.
- Jak ktoś chce coś przy okazji rożnych rzeczy coś ugrać to już jego sprawa.
Rozpisano ponoć w zespole anonimową sondę z pytaniem kto ma odejść z zespołu, trener czy jedna z siatkarek?
- Nie do mnie z tym pytaniem. Wiem jedno: Ani mnie, ani Kucharskiej nie ma już w klubie. Wellny i Skrzypkowskiej też. Zajmujący się plotkami mają pole do popisu. Ja w takie rzeczy się nie bawię. Są do tego odpowiednie portale typu pudelek…
Co dzisiaj robi Mirosław Zawieracz?
- Staram się odzyskać pieniądze. Uczciwie zarobione w PTPS! Obserwuje też trochę z innej perspektywy, to co się dzieje w siatkówce.
To klub nie rozliczył się jeszcze z Tobą?
Nie. Nie jestem. Odchodząc podpisałem ugodę z klubem na spłatę zaległości, która niestety nie jest przestrzega.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Mariusz Markowski
Napisz komentarz
Komentarze