Brzydka pandemia, która nas spotkała i przemodelowała nasze życie, przemodelowała również mój sposób kontaktów z lasem; do tej pory raczej przejeżdżałem rowerem przez leśne dukty zatrzymując się sporadycznie i nie zawsze w pełni zauważając ciekawostki. Od wiosny 2020 roku najczęściej wędruję po lasach na piechotę, bowiem grupa przyjaciół, z którymi chadzam, jest jednak wyznawcami pieszego pokonywania ostępów.
I oto pewnego jesiennego dnia mijamy przy drodze mrowisko, rzecz naturalna w każdym lesie, ale to mrowisko świeci ogromną, głęboką dziurą zrobioną jakby „od cyrkla”, równą, o gładkich ścianach. Nie wyglądało to na działalność jakiegoś ludzkiego szkodnika (pamiętajmy, że niszczenie mrowisk jest w Polsce zakazane i może grozić karą), pomyślałem nawet, że może jakiś lis czy inny borsuk albo dzik narozrabiał, tylko czy dałby radę zrobić tak foremny otwór – w to raczej wątpiłem...
Ponieważ jak na wstępie zaznaczyłem nie jestem fachowcem, w te pędy wykonałem maila do zaprzyjaźnionej „leśniczanki Gosi”, której odpowiedź mnie zadziwiła – „Dzięcioły lubią mrówki. Kopce rozkopują też lisy i borsuki, no i dziki też. Stawiam na dzięcioła zielonego”.
Dzięcioł? Na ziemi? Wierzyć mi się nie chciało... Ale, że w mailu był również odnośnik do strony www.ptaki.info skorzystałem z propozycji i okazuje się, że rzeczywiście dzięcioł zielony „...Jest najbardziej naziemnym spośród naszych dzięciołów i chętnie odwiedza mrowiska, gdyż mrówki stanowią ważny składnik jego pokarmu. Jada głównie mrówki i ich larwy, rzadziej inne bezkręgowce i owoce”.
Zagadka z mrowiskiem wyjaśniona. Życzę Państwu równie ciekawych odkryć podczas leśnych spacerów.
Jan Balcerzak
Napisz komentarz
Komentarze