Krzysztof C. to jeden z rozmówców Łukasza Cieśli, autora artykułu na portalu Onet na temat Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łobżenicy. Były wychowawca MOW - który w materiale wypowiadał się pod pełnym nazwiskiem - stwierdził, że stracił pracę, gdyż ujawnił przemoc w ośrodku i składał oficjalne doniesienia na wicedyrektora ośrodka Bernarda K., nad którym ochronny parasol miał rzekomo roztoczyć starosta pilski. Starosta publicznie temu zaprzeczył informując na swoim profilu, że nie znał nawet osobiście oskarżonego eks-wicedyrektora ośrodka oraz eks-kandydata na radnego powiatowego z listy Koalicji Obywatelskiej, którzy teraz mają proces przed Sądem Rejonowym w Złotowie.
Prawda jest taka, że Krzysztof C. - pedagog, zajmujący się resocjalizacją nieletnich - stracił pracę z innego powodu. Przez ponad pół roku chorując nie przychodził do pracy, później nie przychodził dalej, choć skończył mu się zasiłek chorobowy. Jak się niedawno okazało, w międzyczasie jednak nie próżnował i w okresie zatrudnienia w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym parał się działalnością, za którą postawiono go przed sądem i ostatecznie skazano.
Autor publikacji w Onecie (notabene: pochodzący z niedalekiej Wysokiej) co prawda nieśmiało odnotował uwagę, że do twierdzeń Krzysztofa C. trzeba podejść z ostrożnością, gdyż ma on kłopoty z prawem, zarazem jednak przyjął za wiarygodne jego tłumaczenia: "Faktem jest, że mam zarzuty w sprawie karnej, które dotyczą rozliczeń finansowych związanych ze sprzedażą mojego domu. To prywatna sprawa, w której jestem niewinny i która nie ma związku z ośrodkiem".
Artykuł na łamach Onetu ukazał się 5 kwietnia br. Dzień wcześniej w Sądzie Okręgowym w Poznaniu zapadł wyrok w sprawie IIIK 296/22. Skazanym został właśnie Krzysztof C., któremu postawiono dwa zarzuty oszustwa i jeden zarzut przywłaszczenia mienia.
Jak to się stało, że "niewinny" bohater artykułu Łukasza Cieśli zasiadł na ławie oskarżonych? Akt oskarżenia przeciwko Krzysztofowi C. sporządziła Prokuratura Rejonowa w Złotowie, zarzucając mu popełnienie trzech przestępstw. Chodziło o wyłudzenie w dniu 30 grudnia 2020 roku od pokrzywdzonych kwoty 320.000 złotych na poczet sprzedaży nieruchomości (tj. o czyn z art. 286§1 kk w zw. z art. 294§1 kk), wyłudzenie w dniu 23 stycznia 2018 roku kwoty 12.282,50 złotych z tytułu przyznanej mu pożyczki konsumenckiej (tj. o czyn z art. 286§1 kk) oraz przywłaszczenie w grudniu 2021 roku mienia o wartości co najmniej 1600 złotych (tj. o czyn z art. 284§2 kk).
- Co ja z nim przeżyłem, to się w głowie nie mieści! - opowiada ofiara przestępczego procederu Krzysztofa C. - Chcieliśmy kupić od niego dom w Łobżenicy. Pierwszy raz w życiu kupowałem nieruchomość, a on wykorzystał nasze zaufanie. Zrobił nas jak małych chłopców. U notariusza był sporządzony zapis, ale nie w formie aktu notarialnego, tylko poświadczenie zaliczki. Wręczyliśmy mu 320 tysięcy złotych. Wszystkie pieniądze, jakie mieliśmy. Wziął je, a potem wyparł się, że cokolwiek mu daliśmy. Wygraliśmy sprawę cywilną, wygraliśmy karną, ale co z tego, skoro nie ma szans na odzyskanie pieniędzy. Okazało się, że nieruchomość jest obciążona potężną hipoteką. Komornik nie może jej sprzedać, bo tam jest tyle długu, że nikt normalny tego nie kupi. On zresztą oszukał nie tylko nas. Masakra, co wyrabia z ludźmi. Szuka naiwnych i robi ich w konia. Ludzie spłacają za niego kredyty, a on śmieje się im w twarz. Nam, mnie i żonie, zrujnował życie.
Sąd Okręgowy w Poznaniu wyrokiem z 4 kwietnia 2023 roku uznał Krzysztofa C. za winnego zarzuconych mu czynów i wymierzył mu karę łączną 4 lat pozbawienia wolności oraz zobowiązał do naprawienia wyrządzonej szkody przez zapłatę na rzecz pokrzywdzonego stosownego odszkodowania. Jak twierdzi jeden z pokrzywdzonych przez Krzysztofa C., sąd wydał wyższy wyrok niż żądał prokurator, co jest zjawiskiem niezwykle rzadkim, świadczącym o głębokim zdemoralizowaniu wieloletniego pedagoga z Łobżenicy.
- Orzeczenie to zostało uznane przez tutejszą Prokuraturę z słuszne - komentuje wyrok Sebastian Drewicz, szef Prokuratury Rejonowej w Złotowie.
Paradoksalnie Krzysztof C. - człowiek skonfliktowany z ówczesnym kierownictwem Młodzieżowego Ośrodka w Łobżenicy i oczerniający swoimi wypowiedziami starostę pilskiego - stał się jednym z głównych rozmówców autora artykułu w Onecie. Jak na ironię materiał ukazał się dzień po skazaniu C. W ciągu jednej doby od publikacji deklarowana "niewinność" byłego wychowawcy ośrodka legła w runie. Wcześniej "niewinny" Krzysztof C. wypowiadał się też na łamach lokalnej telewizji TV Asta, kreując się sprawie MOW na jedynego sprawiedliwego, uczciwego, obiektywnego i przyzwoitego.
Czy wypowiedzi człowieka, który dopuścił się oszustwa i złodziejstwa, bo za takie czyny - mówiąc językiem potocznym - C. został skazany, są tak samo wiarygodne, jak jego zapewnienie o niewinności? Czy tak samo jest z wiarygodnością jego relacji na temat sytuacji w ośrodku?
- On jest tak "wiarygodny", że się to w pale nie mieści! Ale potrafi wszystkich okręcić wokół palca. Mnie też okręcił i to mocno - mówi mężczyzna, od którego C. wyłudził 320 tysięcy złotych. - To oszust nad oszustami! Ten człowiek już dawno nie powinien chodzić na wolności. Ale póki chodzi, trzeba ostrzec przed nim innych. Po co kolejni niewinni ludzie mają przez niego cierpieć?
Wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu z 4 kwietnia 2023 roku, skazujący Krzysztofa C. na 4 lata więzienia, uprawomocnił się 12 kwietnia br. Nie mamy wiedzy, czy były wychowawca MOW w Łobżenicy zmienił już miejsce pobytu na bardziej odosobnione.
***
Eligiusz Komarowski, starosta pilski: - Historia Krzysztofa C. to dopiero początek odkrywania tzw. drugiego dna "niespodzianek" z artykułu Onetu, w którym - pomimo, że de facto z opisanymi sprawami nie miałem nic wspólnego - autor Łukasz Cieśla sugerował moją odpowiedzialność. Chciałbym wierzyć, że i on został wprowadzony w błąd i nie była to tzw. "ustawka" przeciwko mnie. Wiem, że w sprawie artykułów dziennikarza Onetu prowadzone są też działania przez stosowne instytucje powołane do ścigania i oceny takich zachowań. W opinii osób znających środowisko Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łobżenicy, kreowanie medialnych nagonek, inspirowania kontroli w MOW przez różne instytucje, to efekt konfliktu wśród kadry pedagogicznej ośrodka. Konfliktu, który jest inspirowany przez zaledwie kilku pracowników. Ufam, że ich rolę w tej sprawie sprawiedliwie oceni w niedługim czasie niezawisły sąd. Ze względu na dobro prowadzonych czynności procesowych nie mogę mówić o szczegółach. Zachęcam jednak pozostałych pracowników ośrodka do współpracy na rzecz jego rozwoju. Przykre jest tylko to, że ten wychowawca zamiast resocjalizować wychowanków MOW, w czasie swojego zatrudnienia w placówce popełniał przestępstwa. Otwartym pozostaje zatem odpowiedź na pytanie, kto kogo resocjalizował?
(MK)
Napisz komentarz
Komentarze