W skrajnym przypadku Marianowi Martence grozi do dwóch lat pozbawienia wolności. Śledztwo w tej sprawie nie będzie toczyć się w Pile, a w Poznaniu. Z takiego rozwiązania zadowolony jest Jacek Kwiatkowski, czyli zawiadamiający, który nie wierzył w bezstronność pilskiej prokuratury w tej sprawie.
Marian Martenka - zdaniem Jacka Kwiatkowskiego - udostępniał treści o charakterze nazistowskim na swoim profilu facebookowym. Zgodnie z kodeksem karnym, za tego typu przestępstwa grozi kara grzywny lub pozbawienia wolności do lat dwóch. Zawiadomienie w tej sprawie zostało złożone przez mieszkańca Kaczor, z których pochodzi również Marian Martenka. Ten natknął się na wspomniane treści przeglądając posty publikowane przez radnego powiatowego na jego profilu facebookowym. Jak twierdzi Kwiatkowski, były one dobrze wyeksponowane, a treści nazistowskie nie były w żaden sposób zasłonięte czy wykadrowane.
- Nie da się ukryć, że są to swastyki – bardzo dobrze widoczne. Takich postów na profilu facebookowym pana Martenki są trzy. Jeden z nich jest edytowany, więc to wskazuje na to, że pan Martenka jest świadomy, co umieszcza. W żadnym z tych postów nie ma negacji faszyzmu. Nie ma słów „nie popieram”, „nie promuję” – tłumaczy swoje zawiadomienie Jacek Kwiatkowski.
Nim jednak zawiadomienie trafiło najpierw do Komendy Powiatowej Policji w Pile, a następnie do prokuratury, Jacek Kwiatkowski przeprowadził swego rodzaju dochodzenie, by sprawdzić jak inne osoby odbierają treści, które publikowane były na profilu facebookowym radnego powiatowego PO. Wyniki potwierdziły, że zniesmaczonych zachowaniem Mariana Martenki było znacznie więcej osób.
- Pytałem kilkanaście osób o to, czy ich zdaniem jest to propagowanie treści nazistowskich. Odpowiedziały twierdząco. Mało tego. Rozmawiałem nawet z psychologiem i socjologiem, jak odbiera to społeczeństwo. Odpowiedź była, iż jest to działanie podprogowe na wyobraźnię osób oglądających – tłumaczy Kwiatkowski.
Mieszkaniec Kaczor nie skierował jednak sprawy od razu do prokuratury. Najpierw wystosował swego rodzaju ostrzeżenie w kierunku Mariana Martenki podczas sesji Rady Powiatu, dając radnemu czas na usunięcie wspomnianych treści. To jednak nie nastąpiło i wtedy Kwiatkowski podjął kroki prawne.
- Zgłosiłem tę sprawę na sesji Rady Powiatu i poinformowałem pana Martenkę, że coś takiego się dzieje. W pierwszej kolejności wyparł się, twierdząc, że jest to pomówienie. Potem, w obecności komendanta policji wyparł się też swojego profilu. Gdy pokazałem panu Martence zdjęcia rodzinne z jego profilu, zrobił nieciekawą minę i odszedł – relacjonuje Jacek Kwiatkowski.
Śledztwo w tej sprawie nie będzie się jednak toczyło w Prokuraturze Rejonowej w Pile, z czego cieszy się sam zawiadamiający. - Będę wnosił o przesunięcie śledztwa, gdyż biorąc pod uwagę to, że pan Martenka jest osobą publiczną nie wierzę w czytelność i jawność tego śledztwa w Pile. Będę chciał, by zostało przesunięte i z tego, co wiem rzeczywiście śledztwo będzie się toczyć w Poznaniu – mówi.
Te informacje potwierdza Komenda Powiatowa Policji w Pile. Zresztą przesunięcie śledztwa z Piły do Poznania i tak by nastąpiło, bez względu na prośbę zawiadamiającego, bo sprawy o propagowanie nazizmu z automatu kierowane są do Prokuratury Rejonowej w Poznaniu. Również w tym przypadku to ona zadecyduje o dalszym losie radnego z Kaczor.
- W ostatnim czasie przyjęliśmy zawiadomienie o prezentowaniu treści i symboli o charakterze faszystowskim. Materiały przesłaliśmy do Prokuratury Rejonowej Poznań Stare Miasto z uwagi na fakt, iż ta prokuratura koordynuje śledztwa z tego katalogu przestępstw – potwierdza Żaneta Kowalska, rzeczniczka pilskiej policji.
Sam Martenka nie ma sobie w tej sprawie nic do zarzucenia. Mimo nagłośnienia sprawy i ostrzeżenia ze strony Jacka Kwiatkowskiego nie usunął treści, które rzekomo mają promować nazizm, a jedynie edytował jeden z trzech postów, które znalazły się pod lupą organów ścigania. Martenka nie czuje, by w tej sprawie zrobił cokolwiek, co mogłoby zostać uznane przez Prokuraturę Rejonową w Poznaniu za złamanie prawa.
- Skoro zawiadomienie zostało złożone, to zajmie się nim prokuratura. Ja nie mam w tej sprawie nic więcej do powiedzenia. To, czego miałoby dotyczyć zawiadomienie nadal znajduje się na facebooku, więc można zobaczyć czy to jest propagowanie faszyzmu. Ja nie mam zamiaru tych treści usuwać – deklaruje Martenka.
Krzysztof Kuźmicz
Napisz komentarz
Komentarze