Antyterroryści szukali skradzionych dwóch ładowarek teleskopowych o wartości kilkuset tysięcy złotych. Na naszych łamach ukazywały się informacje o kradzieży wymienionego sprzętu. W Złotowie prowadzone jest policyjne śledztwo, w trakcie którego jeden z pokrzywdzonych miał wskazać posesję, gdzie miały być ukryte ładowarki. - Zeznał, że miała tam przebywać grupa osób, członkowie zorganizowanej grupy przestępczej, którzy mogli dysponować także bronią - tłumaczył ogólnopolskim mediom mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Niestety, to była pomyłka, antyterroryści niczego nie znaleźli, opuścili feralną posesję, mówiąc "przepraszamy" na odchodne.
Rzecznik tłumaczył także, że wejście antyterrorystów na posesję w Sitnie nie odbyło się na polecenie złotowskiej prokuratury, ale według policji, funkcjonariusze mieli prawo wejść na posesję bez nakazu prokuratorskiego. Upoważniała ich do tego aktualna sytuacja śledztwa. Po wykonaniu wszystkich czynności policja złożyła w poniedziałek 12 marca do prokuratury wniosek o zatwierdzenie tego przeszukania. Jak powiedział prok. rejonowy ze Złotowa, Sebastian Drewicz, prokuratura zapozna się z materiałem dotyczącym tej sprawy i wówczas prokurator nadzorujący śledztwo podejmie decyzję o zatwierdzeniu lub nie wykonanych już czynności policyjnych w Sitnie. Co ciekawe, w materiałach śledztwa w żadnym momencie nie pojawia się nazwisko właściciela posesji w Sitnie!
Rzecznik poznańskiej policji dodał, że funkcjonariusze działali w dobrej wierze, a komenda w Poznaniu zobowiązuje się do pokrycia wszelkich szkód i przeprasza poszkodowaną omyłkową akcją rodzinę. Z kolei rodzina z Sitna zapowiedziała, że wynajęła prawnika i zamierza starać się o odszkodowanie, bo akcja antyterrorystów przyniosła im traumatyczne przeżycia.
(red)
Napisz komentarz
Komentarze